Szymon Hołownia kończy kampanię w Warszawie, gdzie najpierw spotkał się z wyborcami na placu pod Belwederem, a następnie na Dworcu Wileńskim.
– To nie jest koniec trasy. To nie jest koniec drogi. To jest jej początek. Chciałem wam z tej podróży oddać to, co najcenniejsze, a jest to jedno odkrycie i jedno zobowiązanie. Ta droga, która dzisiaj tutaj się nie kończy, a się zaczyna, bo to nowy początek, którego wszyscy jesteśmy świadkami, uczestnikami. Ona się zaczęła jakieś 9 miesięcy temu, na początku tej drogi obok mnie była Ula, której pierwszej powiedziałem o tym pomyśle – mówił polityk, stojąc obok swojej żony Urszuli Brzezińskiej-Hołowni.
„Stoję tutaj przed wami jako mama, żona, obywatelka”
– Stoję tutaj przed wami jako mama. Mama małej Marysi. Jak każda mama, jak każdy rodzic, chcę dla nie jak najlepiej. Chcę, żeby bezpieczna, żeby była zdrowa, żeby była szczęśliwa i żeby mogła zostać tym kim zechce, a to jest tylko i wyłącznie wtedy możliwe, kiedy myślimy o naszej przyszłości jak o pokoleniu – mówiła żona polityka.
– Stoję tutaj przed wami jako osoba, która stała i stoi na straży naszego państwa, tak jak wy wszyscy. Bo wy wszyscy dbacie o to, żeby było nam dobrze, dbacie o swoje rodziny i to jak się zaangażowaliście w kampanię Szymona pokazuje, że po pierwsze chcecie, że warto – dodała Urszula Brzezińska-Hołownia.
– Już na koniec, wreszcie, stoję tutaj przed wami jako obywatelka. Obywatelka, która w niedzielę pójdzie na wybory i odda swój głos na Szymona. I mam nadzieję, że wy wszyscy oddacie na niego głos. Bo jeżeli chcemy czegoś nowego, to musimy wybrać kogoś nowego. Jestem przekonana, że właśnie tutaj, w tej chwili i właśnie dzięki wam, jesteśmy świadkami nowego początku – dodała żona Szymona Hołowni.