– Każdy, kto będzie chciał pracować w kancelarii prezydenta, będzie musiał złożyć legitymację partyjną. I gwarantuję: ja w nocy będę spał razem ze swoją żoną, a nie podpisywał ustawy, których nie przeczytałem – oświadczył.
Według Trzaskowskiego "wystarczy zobaczyć, co w czasie tej kampanii wyborczej mówię ja, a co mówi pan prezydent Andrzej Duda". – Ja mam odwagę powiedzieć, że Donalda Tuska nie ma już w polskiej polityce. Proszę zapytać pana prezydenta Dudę, czy ma odwagę powiedzieć, że skończyć się już czas Jarosława Kaczyńskiego – dodał.
– Tak, my też popełnialiśmy błędy i ja jestem w stanie o tych błędach otwarcie mówić, o tym że wyciągnęliśmy z tego wnioski. Jestem w stanie otwarcie mówić, co zrobiliśmy dobrego przez 8 lat rządów, gdzie się myliliśmy. Jestem w stanie otwarcie mówić o obietnicach, które zostały spełnione. Jestem nawet w stanie mówić, że PiS dokonał trafnej diagnozy jeśli chodzi o 500 plus – oświadczył Trzaskowski.
– Czy usłyszał pan od mojego konkurenta chociaż raz, żeby powiedział ciepłe słowo o swoich poprzednikach, żeby wyciągnął rękę do kogokolwiek innego? Czy chociaż raz usłyszał pan takie słowa? To jest kwestia wiarygodności – stwierdził Trzaskowski, odpowiadając na pytanie z publiczności.
Dalej przekonywał, że dziś zarządza Warszawą i współpracuje z niezależnymi ekspertami z różnych stron, natomiast Andrzej Duda "jest w stanie mówić głosem tylko jednej partii". – Tym się różnimy w stu procentach. Ja obiecuję, że będę miał tylko jednego szefa: wy będziecie tym szefem – powiedział Trzaskowski.
Czytaj też:
Awanturowali się na spotkaniu z premierem. Zaskakujące kulisy