Jak donosi RMF FM, Polska nie zabiegała o organizację szczytu, choć kwestia bezpieczeństwa jest podnoszona przez polityków koalicji rządzącej przy każdej możliwej okazji. Ostatnio mówił o niej premier Donald Tusk w trakcie spotkania państw nordyckich i bałtyckich w Sztokholmie.
Polska rezygnuje ze szczytu
Jak przypomina rozgłośnia, do tej pory państwa sprawujące prezydencję w Unii Europejskiej zabiegały o możliwość organizacji szczytu, ponieważ wiąże się to z prestiżem, możliwością przedstawienia ważnych dla danego państwa kwestii oraz zaprezentowania kraju.
– Polska nie chciała u siebie organizować nieformalnego szczytu. Zostało to omówione z premierem Donaldem Tuskiem, który nie miał nic przeciwko – powiedział w rozmowie z brukselską korespondentką RMF FM wysoki rangą unijny urzędnik.
Politycy związani z Koalicją Obywatelską wskazują jednak, że Polska nie jest pierwszym krajem, który zrezygnował z możliwości organizacji tego typu wydarzenia i bagatelizują całą sprawę.
– Nie jesteśmy pierwszą prezydencją, która nie robi nieformalnego szczytu UE. To nie jest stały element kalendarza – usłyszała dziennikarka radia.
Doniesienia o rezygnacji z ubiegania się organizację szczytu skomentowali politycy opozycji.
"Rząd mówi o bezpieczeństwie, ale gdy przychodzi co do czego – rezygnuje z szansy na organizację unijnego szczytu w Polsce. To nie tylko brak ambicji, to brak konsekwencji. Jeśli tak na starcie ma wyglądać polska prezydencja w Radzie UE, to strach się bać co będzie dalej" – napisał Piotr Müller z PiS.
"Od tygodni widać, że polska prezydencja w UE jest planowana bez ambicji, strategii i pomysłu, jak prezydencja techniczna. Jednak mimo to nie przyszło mi do głowy, że ktoś może zrezygnować z tradycyjnego spotkania nieformalnej Rady Europejskiej, które jest organizowane w kraju będącym gospodarzem prezydencji" – napisał z kolei Szymon Szynkowski vel Sęk.
Czytaj też:
"Jeśli ktokolwiek będzie śmiał". Tusk o sprawie HołowniCzytaj też:
KE wydała komunikat ws. polskiej gospodarki. Jak wypada na tle strefy euro?