W środę w stolicy tysiące osób pojawiło się na marszu pieszo, mimo że zgodnie z zapowiedziami organizatorów demonstracja miała być w tym roku zmotoryzowana ze względu na pandemię koronawirusa. W trakcie pochodu doszło do zamieszek i starć z policją, a także do podpalenia mieszkania na skutek rzuconej racy. Pojawiły się także zarzuty o brutalne zachowanie policjantów. Postrzelony w twarz został fotoreporter Tygodnika Solidarność Tomasz Gutry.
Podczas zajść na rondzie de Gaulle'a policjanci użyli broni gładkolufowej. Jak twierdzi RMF FM decyzję o strzelaniu gumowymi kulami podjął dowódca pododdziału, który został zaatakowany przez agresywnych chuliganów. Funkcjonariusz zdecydował się na wydać taki rozkaz, mimo iż dowódca operacji zezwalając na użycie wszystkich środków przymusu bezpośredniego, wyraźnie zaznaczył, że użycie broni może nastąpić tylko na jego wyraźny rozkaz. To właśnie z broni gładkolufowej został postrzelony Tomasz Gutry.
Jak twierdzą policjanci, którzy strzelali do uczestników zamieszek, mieli przekonanie, że ich życie i zdrowie jest zagrożone. W takich okolicznościach użycie broni może nastąpić bez rozkazu.
W tej chwili trwa postępowanie mające wyjaśnić, czy użycie gumowych kul było uzasadnione. Rozmówcy RMF, którzy są wysoko postawionymi funkcjonariuszami policji, twierdzą, że strzelający do tłumu policjanci mogą mieć problemu. Bardzo prawdopodobne, że w tamtych okolicznościach do opanowania sytuacji wystarczyłyby pałki oraz miotacze gazu pieprzowego.
Po środowych zajściach na Marszu Niepodległości zatrzymano ponad 300 osób, a 35 funkcjonariuszy zostało rannych.
Czytaj też:
Lekarz: Ustabilizowanie się liczby zakażeń na wysokim poziomie to iluzja poprawyCzytaj też:
"Dosłownie walczyli w ogniu". Stołeczni policjanci publikują filmy z zajść na Marszu Niepodległości
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
