Śledztwo ws. Misiewicza, Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim wszczęła pod koniec listopada. Jego podstawą był art. 229 kk, według którego, "kto udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego rzecznika MON złożyli posłowie Platformy Obywatelskiej. Dotyczyło ono artykułu opublikowanego w jednym tygodników, którego autorzy opisywali przebieg spotkania, podczas którego Misiewicz miał rzekomo proponować bełchatowskim radnym PO stanowiska w spółce państwowej w zamian za przystąpienie do koalicji z PiS.
Według informacji do jakich dotarł serwis tvn24.pl, 28 listopada prokuratura umorzyła to śledztwo, w obliczu stwierdzenia przez śledczych, że "czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego".
Czytaj też:
Nie będzie śledztwa ws. zatrudnienia Misiewicza w radach nadzorczych