W czwartek unijni liderzy osiągnęli porozumienie w sprawie nowego budżetu UE na lata 2021–2027 i funduszu odbudowy. Według premiera Mateusza Morawieckiego, Polska może liczyć na 770 mld zł. Polska i Węgry początkowo groziły zawetowaniem budżetu, sprzeciwiając się mechanizmowi "pieniądze za praworządność". Weta stanowczo domagali się politycy Solidarnej Polski ze Zbigniewem Ziobro na czele.
– Te pieniądze są bezpieczne, bo mechanizm warunkowości został ograniczony bardzo precyzyjnymi kryteriami. Dzisiejsze konkluzje, blokują możliwość zmiany tych zasad w przyszłości wbrew Polsce" – przekonywał premier. Jak dodał, Komisja Europejska będzie zobowiązana do stosowania kryteriów dokładnie odpowiadających konkluzjom Rady Europejskiej, które zostały przyjęte
Ta kwestia od początku jednak budziła wątpliwości. Krytycy działań premiera wskazują, że Polska zgodziła się na powiązanie wypłaty funduszy z mechanizmem praworządności, a przyjęte przez Radę interpretacje mają znaczenie drugorzędne, gdyż to rozporządzenie KE będzie miało moc prawną.
Jak informuje Saryusz-Wolski ten sam dokument jest różnie tytułowany przez instytucje UE. Polityk przekazał, że Rada Unii Europejskiej przyjęła "Rozporządzenie PE i Rady ws ogólnego reżimu WARUNKOWOŚCI DLA OCHRONY BUDZETU Unii". Jednak Parlament Europejski inaczej określa to pismo. Z dokumentów wynika, że 16 XII 2020 PE zamierza głosować "Rozporządzenie ws. OCHRONY BUDŻETU Unii w przypadku OGÓLNYCH UCHYBIEŃ RZĄDÓW PRAWA w krajach członkowskich".
"2 tytuły 1-go dokumentu? Wojna PE z Radą?" – zastanawia się europoseł. Do sprawy odniósł się również lider Konfederacji Krzysztof Bosak. Jego zdaniem zmiana nazwy dokumentu nie jest przypadkiem.
"Kwestia tych generalnych uchybień jest właśnie jednym z punktów spornych. Jasny sygnał, że część instytucji UE nie ma zamiaru stosować konkluzji Rady Europejskiej i uważa je nie tylko za niewiążące, ale wręcz za bezprawne" – ocenia poseł.
twitterCzytaj też:
Bałagan w Senacie. Fatalna pomyłka podczas głosowania