Dzisiaj po raz kolejny część mediów w Polsce protestuje przeciwko planowanej na styczeń zmianie przepisów związanych z pracą mediów w parlamencie. Część stacji telewizyjnych, redakcji gazetowych i internetowych ograniczy relację z prac Sejmu i Senatu oraz obecność polityków w programach.
Ograniczenie pracy dziennikarzy – po raz kolejny
– Moje stanowisko w tej sprawie będzie. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest, aby całe społeczeństwo zdawało sobie sprawę z tego, jak niebezpieczne to są zmiany –- mówił Bodnar w TVN24. Rzecznik przypomniał też, że nie jest to pierwszy raz kiedy powstał pomysł ograniczeń praw dziennikarzy, ale postulaty te były odrzucane. – Marszałek Marek Jurek oraz Bronisław Komorowski mieli pomysły na wprowadzanie różnych ograniczeń czy uregulowań dotyczących pracy dziennikarzy w Sejmie – mówił Bodnar. Jak przypomniał wtedy też dziennikarze i poprzedni RPO protestowali i zmiany nie weszły w życie.
– Mój poprzednik RPO dr Janusz Kochanowski (...) Mówił, że tego typu zmiany, które ograniczają normalne funkcjonowanie dziennikarzy naruszają obywatelskie prawo dostępu do informacji – tłumaczył Bodnar.
Bunt środowiska medialnego
Redakcja "Do Rzeczy" brała już udział w wielu apelach dotyczących ograniczania pracy dziennikarzy sejmowych. W listopadzie przedstawiciele mediów przekazali do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego list, w którym tłumaczyli, że "takie regulacje, oznaczałyby ograniczenie prawa dziennikarzy do wykonywania zawodu, a co za tym idzie – prawa opinii publicznej do informacji o pracach władzy ustawodawczej”.
– Regulacje oznaczałyby ograniczenie prawa dziennikarzy do wykonywania zawodu, a co za tym idzie – prawa opinii publicznej do informacji – apelowali wtedy autorzu listu do marszałka Sejmu. List podpisali szefowie największych polskich mediów informacyjnych, w tym red. nacz. "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.