Jackowski: Środowiska proaborcyjne idą w kierunku totalitaryzmu

Jackowski: Środowiska proaborcyjne idą w kierunku totalitaryzmu

Dodano: 
Jan Maria Jackowski (PiS)
Jan Maria Jackowski (PiS) Źródło:PAP / Mateusz Marek
W początkowych protestach wzięło udział wiele osób, które mogły nie zgadzać się z orzeczeniem Trybunału, ale jednocześnie niekoniecznie podpisałyby się pod radykalizmem działań, takich jak niszczenie elewacji świątyń, agresja wobec ludzi o innych przekonaniach, wulgarny język protestujących. I ludzi o poglądach centrowych, czy nawet centrowo-lewicowych to odstraszyło – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Maria Jackowski, senator Prawa i Sprawiedliwości.

Trwają wciąż protesty Strajku Kobiet w sprawie aborcji. Czy one Pana zdaniem szkodzą, czy przeciwnie – paradoksalnie w jakimś sensie pomagają partii rządzącej?

Jan Maria Jackowski: Zacznijmy od tego, że jeżeli kogoś oburza wyrok Trybunału Konstytucyjnego, to powinien z pretensjami zwracać się właśnie do TK, a nie do partii rządzącej. I jeśli już, to protesty powinny dotyczyć konstytucji. Zarówno wyrok z 22 października 2020 roku, jak i styczniowe uzasadnienie wpisuje się w dotychczasowe orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego i wynika wprost z art. 38 Konstytucji RP. Jeżeli protestujący wyzbędą się emocji, powinni to wziąć pod uwagę. Czy to szkodzi partii rządzącej? Zależy w jakiej grupie elektoratu. Być może jest jakaś grupa wyborców, która się z tym orzeczeniem nie zgadza i ona się do partii rządzącej zrazi. Choć przypomnę, że politycy obozu władzy byli jedynie wnioskodawcami do TK, chcieli poznać wykładnię prawa. Jest też jednak grupa wyborców, dla których ochrona życia jest sprawą bardzo ważną, a życie ludzkie jest podstawowym prawem człowieka. Dla tej grupy decyzja Trybunału jest jedynie potwierdzeniem ich punktu widzenia.

Przedstawicielki Strajku Kobiet mówią, że powrotu do kompromisu sprzed orzeczenia TK nie ma, że trzeba liberalizować ustawę aborcyjną. Nie obawia się Pan, że ustawa zezwalając na aborcję w każdej sytuacji?

Tu jest kilka kwestii. Tak zwany kompromis aborcyjny został złamany przez lewicę w 1997 roku. Kiedy SLD doszła do władzy przeprowadziła ustawę liberalizującą prawo aborcyjne, dopuszczającą zabicie dziecka z tzw. względów społecznych. Ustawa ta została przyjęta przez Sejm, Senat, podpisana przez ówczesnego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego. A więc lewica ma pewną tradycję w łamaniu czegoś, co sama określa mianem kompromisu aborcyjnego. I przypomnę, że w 1997 roku Trybunał Konstytucyjny uznał tę tzw. przesłankę społeczną za niezgodną z Konstytucją. W związku z tym uważam, że wprowadzenie tak radykalnej ustawy, zezwalającej na zabicie dziecka na żądanie, w świetle obowiązującej Konstytucji jest praktycznie nie do przeprowadzenia. Co oczywiście nie oznacza, że takie próby nie będą podejmowane. Ale aby były skuteczne, trzeba by było najpierw zmienić Konstytucję. Jeżeli lewica dojdzie kiedyś do władzy, to myślę, że przeprowadzi taką ustawę, ale wtedy wniosek znów trafi do Trybunału Konstytucyjnego, który zapewne wyda orzeczenie zgodne z wcześniejszym orzecznictwem.

Trwają protesty, które są mniej liczne niż w październiku i listopadzie, ale chyba bardziej radykalne?

Jedno z drugim się wiąże. W początkowych protestach wzięło udział wiele osób, które mogły nie zgadzać się z orzeczeniem Trybunału, ale jednocześnie niekoniecznie podpisałyby się pod radykalizmem działań, takich jak niszczenie elewacji świątyń, agresja wobec ludzi o innych przekonaniach, wulgarny język protestujących. I ludzi o poglądach centrowych, czy nawet centrowo-lewicowych to odstraszyło. Pan poseł Ireneusz Raś z PO, podkreślił, że i w Platformie Obywatelskiej i w ruchu Szymona Hołowni trwa dyskusja, wokół tego, jaki ma być stosunek do aborcji. Nie ma więc środowiska, które jednoznacznie chciałoby realizacji radykalnych postulatów skrajnej lewicy.

Dawniej przedstawiciele lewicy mówili, że aborcja jest zła, ale nie należy za nią karać, ani jej zakazywać. Tymczasem dziś nie brak głosów, że aborcja jest ok., że należy ją traktować jak wyrwanie zęba, że to prawa człowieka, prawa kobiet.

To pokłosie ideologizacji praw człowieka. Według tradycyjnego rozumienia praw człowieka aborcja prawem człowieka być nie może. Bo nie można skazywać nikogo na śmierć w imię praw jakiejkolwiek grupy. Te postulaty radykalnych środowisk proaborcyjnych preferują tak naprawdę rozwiązania siłowe, wobec najsłabszych. Z historii wiemy, kto takie poglądy prezentował. I te radykalne środowiska przesuwają się niebezpiecznie w kierunku totalitarnym. Proszę zwrócić uwagę, że nawet Waldemar Kuczyński, którego ciężko posądzić o konserwatyzm, czy tym bardziej sympatię wobec PiS, krytykuje te radykalne środowiska mówiąc, że ich dojście do władzy oznacza totalitaryzm, ponieważ one nie dopuszczają nawet dyskusji.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także