Wasze listy! (nr 12)

Wasze listy! (nr 12)

Dodano: 
Listy do redakcji, zdjęcie ilustracyjne
Listy do redakcji, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Joanna Kosinska
Drodzy Czytelnicy! Jak co tydzień zapraszamy do przesyłania listów do redakcji.

„Niedouczone pokolenie”, Łukasz Zboralski, „DRz” 9/2021

Szanowni Państwo, przede wszystkim bardzo dziękuję, że zarówno autor artykułu „Niedouczone pokolenie”, jak i redakcja podejmujecie temat edukacji w czasach pandemii. Z niedowierzaniem przyglądam się reakcjom, a w zasadzie ich brakowi, na niewyobrażalną krzywdę, jaką wyrządza się najmłodszej części naszego społeczeństwa. Brak właściwego balansu w ważeniu „zysków i strat” na szali ludzi starszych z jednej strony, a dzieci i młodzieży z drugiej jest tak wyraźny, że aż szokujący.

Pisali Państwo w jednym z wcześniejszych wydań o jakże różnym podejściu do tej kwestii w poszczególnych krajach UE. My dla odmiany stanowiliśmy chyba światową awangardę, stosując w tym samym czasie tzw. godziny dla seniorów oraz wprowadzając jednocześnie zakaz samodzielnego przemieszczania się osób poniżej 16. roku życia.

Krzywda, o której piszę, nie polega tylko na braku ciągłości w procesie edukacyjnym i obniżeniu kompetencji w dziedzinie poszczególnych przedmiotów. To jest bodajże najmniejszy problem. O wiele większe spustoszenie dokonało się na poziomie psychicznym. Starsze pokolenia pokazały, że młodsi liczą się najmniej. Wszelkie nauki na temat solidarności społecznej wzięły w łeb. Propaganda reżimu sanitarnego nauczyła młode pokolenie jednego: fałszywej troski o innych, a tak naprawdę, że liczę się tylko JA, tylko partykularne interesy. [...]

W jednym z ostatnich numerów „Do Rzeczy” pojawił się artykuł opatrzony pytaniem: „Czy Polska może być mocarstwem?”. Tekstu nie czytałem, ale znam odpowiedź: Nie, nie może. Mocarstwa, przynajmniej te, które mogą przetrwać dłużej niż jedną rewolucję lub światowy kryzys, tworzą społeczeństwa wysoce zorganizowane, w których system edukacji uczy nie tylko rywalizacji, lecz także tego, jak wspólnie pokonywać wszelkiego rodzaju kryzysy.

Dariusz Leszczyński

Krzyk dzieci

Nie wiem, dokąd zwrócić się z pytania-mi o temat dzieci w „pandemii”, temat zdalnych „szkół”, zdalnych relacji rówieśniczych, zdalnej akceptacji, zdalnego sprawdzenia wiedzy i zdalnego wspar-cia... Wasza gazeta jest jedną z niewielu, gdzie temat ten nie jest przemilczany ani zapomniany, dlatego postanowiłam spróbować jeszcze z Waszymi czytelnikami podzielić się moimi przemyśleniami.

Jestem psychologiem i psychoterapeutą, mamą dwojga dzieci w wieku szkolnym. Od 15 lat pracuję z dziećmi i młodzieżą i zauważam w ostatnim czasie „pandemicznym” zatrważające zjawisko, które nazywam „gaśnięciem” dzieci. Nie krzyczą o tym telewizje, radia i gazety głównego nurtu, nikt nie wychodzi z tego powodu na ulice z transparentami, a DZIECI – ta najsłabsza grupa społeczna (z punktu widzenia możliwości zmiany własnej sytuacji) – powoli oddalają się od rzeczywistości, zapadnięte w swoje łóżka/fotele/krzesła, przykute do laptopów, bez ruchu, bez celu, bez sensu...

Dla dzieci perspektywa, że kiedyś to minie, że kiedyś epidemia się skończy, jest tak abstrakcyjna, iż nie zdoła poprawić ich coraz bardziej depresyjnego nastroju. Ich życie, najważniejsze jego momenty są tu i teraz – to w szkole, wśród rówieśników, ale i nauczycieli budują swoją tożsamość, indywidualność, przeglądają się w innych jak w lustrze, które potem będzie kształtowało ich wartości. Czy naprawdę nikt nie słyszy ich krzyku?!!! To są miesiące izolacji – dla młodych to jak lata dla osoby dorosłej – jak mają to udźwignąć? No nie dźwigają już... Widzę to w swoim gabinecie, w swoim domu. Gazeto, krzyczcie w imieniu dzieci! Niech wrócą do szkoły!

Sonia Skrętkowska

Artykuł został opublikowany w 12/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także