W Unii Europejskiej proste stwierdzenie Viktora Orbána, że „żyjemy w czasach nieliberalnej demokracji”, stało się nie tylko przysłowiowe, lecz także nabrało rangi jednego z najbardziej dramatycznych wydarzeń współczesnej Europy.
Jakiegoś dziwnego i strasznego znaku, co to ukazawszy się nad mrocznym niebem madziarskiej puszty, widziany był w Berlinie, w Paryżu i w Brukseli! Tymczasem w Parlamencie Europejskim wielokrotnie kolegom z „głównego nurtu” powtarzałem, żeby tak nie straszyli, bo „nieliberalna demokracja” to nie postulat, a jedynie konstatacja tego, co właśnie w Unii Europejskiej się dzieje. Nie tylko zresztą tam.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.