Tęczowe cenzurowanie naukowców

Tęczowe cenzurowanie naukowców

Dodano: 
Flaga LGBT, zdjęcie ilustracyjne
Flaga LGBT, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Flickr / Tony Webster / CC BY-SA 2.0
Magdalena Majkowska | Represje wobec nauczycieli akademickich, którzy nie godzą się na dyktat poprawności politycznej, zataczają coraz szersze kręgi.

Wciągu ostatnich kilku lat doszło do kilkudziesięciu przypadków naruszeń wolności akademickiej. Jedną z najgłośniejszych z nich jest sprawa prof. Ewy Budzyńskiej, która została ukarana naganą przez Komisję Dyscyplinarną Uniwersytetu Śląskiego za przekazywanie zgodnych z programem zajęć treści, które nie spodobały się uczestniczącym w nich lewicowym aktywistom.

Podstawowym celem wykładów prowadzonych przez socjolog było zapoznanie studentów z rodziną jako elementem struktury społecznej oraz przedstawienie, jakie formy przyjmowała ona na przestrzeni dziejów w zależności od kształtującej ją kultury lub religii. Kontrowersyjny dla grupy studentów drugiego roku socjologii okazał się wykład, na którym usłyszeli, że w myśl zasad chrześcijańskiej etyki małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, rodzina składa się z „męża, żony, ojca, matki, dzieci, krewnych i powinowatych”, a nienarodzony człowiek jest dzieckiem. Po wykładzie dotyczącym koncepcji rodziny w chrześcijaństwie niektórzy studenci złożyli do władz uczelni skargę na prof. Budzyńską, zarzucając jej rzekome narzucanie uczestnikom „ideologii anti -choice, poglądów homofobicznych, antysemityzmu, dyskryminacji wyznaniowej, informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową oraz promowanie poglądów radykalno-katolickich”.

Na podstawie tego rodzaju twierdzeń Rzecznik Dyscyplinarny Uniwersytetu Śląskiego prof. Wojciech Popiołek prowadził wobec prof. Budzyńskiej postępowanie wyjaśniające w sprawie podejrzenia popełnienia czynów uchybiających godności nauczyciela akademickiego. Profesor Budzyńska złożyła obszerne wyjaśnienia, prezentując jednocześnie materiały wykorzystywane podczas zajęć.

Po zakończeniu postępowania wyjaśniającego rzecznik uznał zarzut rzekomego antysemityzmu naukowca za bezzasadny. W ramach postępowania wykazano, że opowiedziany żart żydowski stanowił jedynie ilustrację kultury słowa powiązanej z kulturowym modelem rodziny. Zresztą podczas prowadzonych zajęć prof. Budzyńska w podobny sposób odwoływała się do żartów śląskich czy greckich. Profesor Popiołek za bezzasadny uznał także zarzut prezentowania podczas wykładu „informacji niezgodnej z aktualnym stanem wiedzy naukowej”.

Pomimo tych wniosków Rzecznik Dyscyplinarny wnioskował do Komisji Dyscyplinarnej dla nauczycieli akademickich Uniwersytetu Śląskiego o ukaranie prof. Budzyńskiej dyscyplinarną naganą. Uzasadnieniem takiej decyzji oskarżyciela dyscyplinarnego było stwierdzenie wprost, że ukaranie prof. Budzyńskiej ma być wyrazem „prewencji ogólnej i prewencji szczególnej”. Taka argumentacja wskazuje jednoznacznie, że miała to być po prostu forma cenzury prewencyjnej i ideologicznego zastraszania naukowców, którzy nie godzą się na dyktat ideologii i poprawności politycznej.

Rażące uchybienia przed Komisją

Następnie Komisja zdecydowała o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego wobec socjolog, pomimo oczywistych błędów oraz braków w postępowaniu wyjaśniającym prowadzonym przez Rzecznika Dyscyplinarnego. Profespr Wojciech Popiołek przesłuchał bowiem tylko niektórych studentów spośród tych, którzy złożyli skargę. Dochodziło nawet do takich sytuacji, jak okazywanie świadkowi protokołu z zeznaniami poprzednika oraz wydawanie świadkom protokołów z ich zeznaniami, aby na tej podstawie wyprowadzić wniosek o prawdziwości ich zeznań. Pomimo niewielkiego zakresu czynności przeprowadzonych w toku postępowania wyjaśniającego został przekroczony sześciomiesięczny termin, w którym rzecznik powinien je zakończyć. Profesor Popiołek formalnie nie przedstawił też zarzutów prof. Budzyńskiej.

W trakcie postępowania dyscyplinarnego doszło także do niejasnej zmiany całego składu Komisji, w tym członka NSZZ „Solidarność”. Komisja Dyscyplinarna oddaliła wszystkie przedstawione przez obrońców prof. Ewy Budzyńskiej wnioski dowodowe. Oznacza to, że dopuszczono wyłącznie wnioski dowodowe złożone przez oskarżyciela dyscyplinarnego. Dwóch członków Komisji Dyscyplinarnej UŚ przychyliło się do wniosku Rzecznika Dyscyplinarnego o ukaranie. W związku z tym, prof. Ewa Budzyńska została ukarana zawnioskowaną karą nagany. Zdanie odrębne złożył jeden z członków Komisji. Orzeczenie Komisji I instancji nie jest prawomocne. Prawnicy Instytutu Ordo Iuris, występujący jako obrońcy socjolog, złożyli odwołanie w tej sprawie.

Utrzymanie orzeczenia uznającego zachowanie prof. Ewy Budzyńskiej jako przewinienie dyscyplinarne może prowadzić do wytworzenia się niezwykle niebezpiecznego precedensu. Oznaczałoby to bowiem znaczące zawężenie granic wolności słowa i badań naukowych, przekładając się tym samym na jakość debaty akademickiej. Strach przed konsekwencjami związanymi z zablokowaniem możliwości dalszego rozwoju kariery naukowej mógłby powodować poddawanie się przez środowisko akademickie ideologicznym naciskom.

Represje za opinie o paradach równości

Problemy na uczelni miał również prof. Aleksander Nalaskowski, ówczesny kierownik Katedry Edukacji Dziecka na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W felietonie „Wędrowni gwałciciele”, opublikowanym w tygodniku „Sieci”, pisał o „gwałceniu” miast, w których odbywają się tzw. marsze równości. Jednocześnie prof. Nalaskowski w tym tekście jasno podkreślał, że osoby praktykujące homoseksualizm mają prawo korzystać ze wszelkich praw przysługujących obywatelom Polski. W swoim felietonie wskazał, że osoby te cieszą się faktycznymi przywilejami, gdyż pozwala się im w ramach „marszów równości” bezkarnie łamać prawo i gorszyć znaczną część społeczeństwa.

Po publikacji tego z felietonu rzecznik dyscyplinarny ds. nauczycieli akademickich Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie podejrzenia popełnienia przewinienia dyscyplinarnego przez prof. Nalaskowskiego.

W związku z rozpoczęciem tego postępowania rektor UMK podjął decyzję o zawieszeniu na okres trzech miesięcy prof. Nalaskowskiego w obowiązkach nauczyciela akademickiego jeszcze na etapie postępowania wyjaśniającego. Uzasadnieniem dla zastosowania tak drastycznego środka na wczesnym etapie postępowania było wskazanie, że na Uniwersytecie nie ma przyzwolenia dla kwestionowania praw człowieka przysługujących wszystkim ludziom niezależnie od orientacji seksualnej, a nauczyciele akademiccy zatrudnieni na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika obowiązani są okazywać szacunek wobec każdego człowieka. Na skutek tej decyzji prof. Nalaskowski miał zakaz nadzorowania opracowywanych przez studentów prac pod kątem merytorycznym i metodycznym, prowadzenia badań naukowych oraz prac rozwojowych, uczestniczenia w pracach organizacyjnych uczelni, kształcenia kadry naukowej, a także pełnienia funkcji kierownika Katedry Edukacji Dziecka.

Na skutek złożonego przez prof. Nalaskowskiego odwołania rektor zmienił decyzję. Jednocześnie władze uczelni poleciły mu zachowanie większej roztropności w formułowaniu tekstów publicystycznych. Później postępowanie wyjaśniające zostało umorzone. Najistotniejszym argumentem przemawiającym za taką decyzją była opinia biegłego z zakresu językoznawstwa i komunikacji społecznej, który stwierdził, że sporny felieton zawierał subiektywne stanowisko autora, poza tym nie umieszczono w nim wypowiedzi, które by znieważały wyodrębnioną grupę osób W późniejszym czasie Komisja Dyscyplinarna UMK, na skutek zażalenia m.in. stowarzyszenia działającego na rzecz osób homoseksualnych, uchyliła decyzję rzecznika o umorzeniu postępowania.

Wierzchołek góry lodowej

Przywołane przykłady to jednak tylko niewielka część naruszeń wolności akademickiej w Polsce. W przygotowanym przez Instytut Ordo Iuris raporcie dotyczącym naruszeń wolności akademickiej w Polsce zostało zaprezentowanych kilkadziesiąt najbardziej rażących przypadków represji, których doświadczali pracownicy naukowi w związku z głoszonymi poglądami lub wyznawanym światopoglądem. Wśród nich znalazła m.in. sprawa dr. Tomasza P. Terlikowskiego, który stracił możliwość prowadzenia wykładów z bioetyki po publicznym ataku feministycznej działaczki Wandy Nowickiej czy odwoływanie wykładów i spotkań z amerykańską obrończynią życia Rebeccą Kiessling, która wcześniej wygłaszała odczyty na najlepszych uczelniach świata, w tym Stanford czy Massachusetts Institute of Technology.

Nie ma zaś wątpliwości, że jakakolwiek działalność naukowa jest możliwa bez odpowiedniego zagwarantowania korzystania z konstytucyjnej wolności akademickiej. Sama działalność badawcza – nawet „wolna” – ale pozbawiona możliwości swobodnego ogłoszenia jej wyników czy nauczania, byłaby pozbawiona sensu. Nawet jeśli prezentowane przez naukowca wyniki biadań nie wpisują się w główny nurt poszukiwań w danej dziedzinie, to nie może być on arbitralnie ograniczany w możliwości korzystania z wolności naukowej.

Z pewnością z konstytucyjnego punktu widzenia istnieje konieczność wprowadzenia przez rządzących odpowiednich gwarancji zachowania wolności naukowej, zarówno przed nieuprawnioną ingerencją ze strony władz publicznych, jak i władz poszczególnych uczelni czy jednostek naukowych. Gwarancje te muszą odnosić się do całokształtu wolności nauki, a więc zarówno prowadzenia badań, jak i ogłaszania ich wyników oraz prowadzenia zajęć dydaktycznych.

Co zrobi ministerstwo?

Odpowiedzią na naglącą potrzebę wzmocnienia wolności nauczania, wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników oraz debaty akademickiej jest właśnie przedstawiony przez ministra edukacji i nauki do prekonsultacji projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, czyli tzw. pakiet wolnościowy. Zasadniczy cel projektu, którym jest zagwarantowanie ochrony podstawowych wolności członkom wspólnoty uczelni, a zwłaszcza nauczycielom akademickim, w pełni zasługuje na uwzględnienie.

Zaproponowane rozwiązania zmierzają do podniesienia standardu ochrony przedmiotowych wolności. Zmierzają do realizacji tego celu głównie poprzez uzupełnienie zadań rektora o to, aby czuwał nad zapewnieniem w uczelni poszanowania wolności nauczania, wolności słowa, badań naukowych, ogłaszania ich wyników, a także debaty akademickiej organizowanej przez członków wspólnoty uczelni z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego i przepisów porządkowych uczelni.

Ponadto pakiet wolnościowy proponuje określenie negatywnej definicji przewinienia dyscyplinarnego poprzez wskazanie wprost, że wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie może stanowić przewinienia dyscyplinarnego. Zagwarantowanie swobody ekspresji swoich przekonań bez obawy o ewentualne reperkusje ze strony władz uczelni umożliwi prowadzenie rzetelnej debaty i poszerzenie horyzontów intelektualnych jej uczestników o nowe perspektywy, co jest niezbędne do uchwycenia złożoności wielu zjawisk występujących we współczesnym świecie.

Proponowane zmiany mają na celu możliwie jak najszybszą reakcję również w sytuacji, gdy pomimo zaistnienia negatywnej przesłanki do wszczynania postępowania wobec nauczyciela akademickiego zostanie ono zainicjowane. W takim przypadku nauczyciel akademicki może zaskarżyć postanowienie o wszczęciu postępowania jeszcze przed przystąpieniem do jego prowadzenia przez rzecznika dyscyplinarnego, co może pozwolić mu w ogóle uniknąć prowadzenia wobec niego czynności w sytuacji, gdy nie ma żadnych przesłanek do uznania, że mogło dojść do popełnienia przez niego deliktu dyscyplinarnego.

Nowelizacja ma również wykluczyć możliwość zawieszenia pracownika naukowego na etapie postępowania wyjaśniającego, który to instrument został wykorzystany choćby wobec prof. Nalaskowskiego.

Konieczne gwarancje wolności słowa

Instytut Ordo Iuris zarekomendował Ministerstwu Edukacji i Nauki dodatkowe rozwiązania służące jeszcze pełniejszej realizacji celu, jakim jest zagwarantowanie wolności słowa i badań naukowych w przestrzeni akademickiej. Za zasadne należałoby uznać uzupełnienie proponowanych zmian poprzez wskazanie, że obejmują one nie tylko pracowników akademickich, lecz także studentów i doktorantów, jako że również oni tworzą wspólnotę akademicką. Uniwersytet do prawidłowego pełnienia swojej misji musi być przestrzenią, w której wszyscy czują się bezpiecznie. Należy zatem objąć ochroną przed dyskryminacją, wykluczeniem czy cenzurą także studentów, zwłaszcza że w przypadku relacji student–nauczyciel akademicki są oni słabszą stroną. Postulowane przez Instytut Ordo Iuris gwarancje prawne dla studentów i doktorantów mogłyby być wzorowane właśnie na rozwiązaniach mających chronić wolność nauczycieli akademickich.

Ponadto istnieje nagląca potrzeba stworzenia także środków prewencyjnych do zapewnienia swobody wyrażania myśli poprzez stworzenie chociażby mechanizmów pozwalających na zwrócenie się ze skargą przez osobę mającą w tym interes w przypadku samego zagrożenia konstytucyjnych wolności i praw. Pełna ochrona wolności słowa w przestrzeni akademickiej powinna pozwalać bowiem na szybką reakcję w przypadku każdej próby cenzury debaty akademickiej. Wykazanie post factum, że kierowane pod adresem zainteresowanego oskarżenia były krzywdzące i bezpodstawne, może być już spóźnione i jako takie niewystarczające.

Instytut Ordo Iuris proponuje również rozszerzenie projektu Ministerstwa Edukacji i Nauki poprzez wprowadzenie mechanizmu, który uniemożliwiłby bezpodstawne i arbitralne blokowanie organizacji wydarzeń akademickich, takich jak konferencje czy wykłady okolicznościowe. Postulowane zmiany obejmują wprowadzenie odrębnych komisji odwoławczych, które byłyby instancją apelacyjną w przypadku odmowy wyrażenia zgody na organizację wydarzeń, takich jak spotkania, debaty, wykłady okolicznościowe oraz konferencje.

Potrzebne zmiany w funkcjonowaniu Komisji

Należy również poddać pod rozwagę skorygowanie projektu pod względem modyfikacji umiejscowienia komisji dyscyplinarnej przy ministrze edukacji i nauki. Być może zasadne byłoby utworzenie komisji odwoławczej działającej przy Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w której skład wchodziliby przedstawiciele najważniejszych organów państwowych. Takie rozwiązanie z jednej strony czyniłoby zadość zachowaniu bezstronności, a z drugiej realizowałoby wymóg dotyczący reprezentacji środowiska naukowego w składach orzekających.

Ważnym postulatem Instytutu Ordo Iuris jest nałożenie na Komisję obowiązku przedstawiania rocznych raportów, które zawierałyby dane dotyczące skali nadużyć wymierzonych w wolność nauczania, twórczości artystycznej, prowadzenia badań naukowych i ogłaszania ich wyników oraz w autonomię uczelni. Takie informacje pozwoliłyby zwiększyć kontrolę społeczną nad tymi instytucjami oraz ocenić efektywność i skuteczność wprowadzanych regulacji.

Podstawą funkcjonowania uczelni jest zapewnienie wolnej debaty akademickiej. Bez niej nie jest możliwe wypełnienie fundamentalnej misji nauki – poszukiwania prawdy poprzez nieskrępowane poznawanie otaczającego świata. Dlatego ustawodawca musi zapewnić skuteczne mechanizmy prawnej ochrony tej wolności przed jakimikolwiek naruszeniami konstytucyjnych gwarancji wolności akademickiej.

Autorka jest prawnikiem współpracującym z Centrum Instytucji Procesowej Instytutu Ordo Iuris.

Całość dostępna jest w 25/2021 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także