11 lipca przypada Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Kulminacją antypolskiej akcji była tzw. krwawa niedziela.
Do tragicznej rocznicy wydarzeń z 1943 roku odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych Mateusz Morawiecki. Zbrodnię Wołyńską szef rządu określił jako jedną z największych tragedii w dziajech narodu polskiego i zarazem jeden z najbardziej przerażających aktów ludobójstwa.
"Zaplanowana i z niewysłowionym okrucieństwem realizowana przez OUN - UPA w piekło cierpienia zamieniła nie tylko Wołyń, ale też liczne wioski Podola, Pokucia czy Małopolski Wschodniej. W PRL - u należała do tematów zakazanych, ale w moim rodzinnym Wrocławiu o tej straszliwej rzezi opowiadano w domach, w kościołach odprawiano msze święte w intencji pomordowanych" – napisał premier.
W dalszej części Mateusz Morawiecki przeszedł do wspomnień rodzinnych. "Z wielkim bólem i trudem o wydarzeniach tych opowiadała mi moja Mama, która urodziła się i mieszkała w Stanisławowie. Od września 1939 w mieście tym szalał terror oprawców sowieckich a od lata 1941 niemieckich. W tych czasach, w których nikt nie był pewien, czy dożyje następnego dnia, na kresowych wioskach, zwłaszcza od 1942 r., najbardziej obawiano się jednak śmierci z rąk morderców ukraińskich, praktykujących dziesiątki sposobów mordu bestialskiego i krańcowo okrutnego. Ofiarą straszliwej rzezi padały też osoby niepolskiej narodowości, w tym także Ukraińcy nie chcący brać udziału w potwornej zbrodni i udzielający pomocy Polakom" – czytamy.
"Nigdy nie zapomnimy o męczeńskiej śmierci wielu dziesiątek tysięcy Polaków, jak też o bohaterstwie tych, którzy stawali w ich obronie. Nigdy też nie pozwolimy na wymazanie z pamięci czy zakłamanie tej strasznej i ważnej części dziejów" – zadeklarował premier Morawiecki.
Kończąc swój wpis podkreślił, że Polska pragnie zrozumienia i jak najlepszych relacji z wszystkimi naszymi sąsiadami. "Są one jednak możliwe tylko i wyłacznie na gruncie całkowitej prawdy także o najboleśniejszych doświadczeniach przeszłości" – zakończył.
Czytaj też:
"Kości Polaków są nadal niepochowane". Ks. Isakowicz-Zaleski o zbrodni wołyńskiejCzytaj też:
Nas o Wołyniu nie uczono