W sieci pojawiły się filmy powstałe w ramach projektu Polska Lab, którego organizatorami są Towarzystwo Inicjatyw Twórczych "ę" i Fundacja Evens. Polska Lab to miejskie laboratorium medialno-obywatelskie, którego uczestnikami są młodzi ludzie. Pierwsze laboratorium odbyło się w Przemyślu. Partnerem lokalnym był Związek Ukraińców w Polsce. Filmy, mające pokazywać sytuację mieszkających w naszym kraju Ukraińców miały swoją premierę 3 marca w Kinie Muranów i Domu Ukraińskim w Warszawie.
Jeden z nich zatytułowany "Przemyśl to" składa się z trzech części, z których każda opowiada inną historię. Część "Podniebienie" to opowieść o dziewczynce, która urodziła się w polsko-ukraińskiej rodzinie. Co w nim słyszymy?
"Była sobie dziewczynka o imieniu Wiktoria. Miała 14 lat. Miała ojca Ukraińca i mamę Polkę. Ochrzczona była w kościele. Wybrała drogę taty, czyli była Ukrainką, stała się. Ponieważ tak wybrała, wszyscy myśleli, że ma czarne podniebienie. Pewnego razu mama zabrała ją do mamy brata. Wiktoria bardzo go lubiła. rozmawiali bardzo długo. W końcu powiedział: otwórz buzię, zobaczymy, czy masz czarne podniebienie, jak wszyscy mówią. Bardzo się bała, nie wiedziała co ma zrobić, była zażenowana i uciekła. Mama Wiktorii poszła do swojego brata i powiedziała, że zrobiło jej się przykro z powodu tego co zrobił, dlatego od teraz każde jej dziecko będzie ochrzczone w cerkwi".
"Celem tej propagandy jest odwrócenie uwagi od ukraińskiego nacjonalizmu wymierzonego przeciwko Polakom"
Treść filmów i całą inicjatywę skomentował publicysta tygodnika "Do Rzeczy". – Związek Ukraińców w Polsce forsuje od dawna tezę o polskim nacjonalizmie wymierzonym przeciwko Ukraińcom. Celem tej propagandy jest odwrócenie uwagi od ukraińskiego nacjonalizmu wymierzonego przeciwko Polakom. Ukraińcy licytują się z Polakami na cierpienia, to komunikat o treści: "awanturujecie się o Wołyń, a sami macie na sumienie Akcję Wisła!". Mniejszość ukraińska w Polsce prowadzi aktywną proukraińską politykę historyczną, podczas gdy oficjalna polityka historyczna Kijowa sprowadza się do nazywania ludobójstwa na Polakach "wojną polsko-ukraińską". Inna sprawa, że my też mamy za co bić się w piersi: na terenie Polski zdarzają się antyukraińskie incydenty, zamiast "śmierć banderowcom" na manifestacjach padają czasem skandaliczne okrzyki "śmierć Ukraińcom", ale to wciąż margines, nieporównywalny do analogicznych, antypolskich incydentów na Ukrainie – ocenia Maciej Pieczyński.
Antypolskie brednie za polskie pieniądze
Do sprawy odniósł się także ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Aż się wierzyć nie chce, że Związek Ukraińców, finansowany przez rząd - i to bardzo hojnie! - z kieszeni podatnika, współtworzy takie antypolskie i antykatolickie brednie. Co na to prawicowi politycy i dziennikarze? Co na to władze państwowe i kościelne" – pyta na Facebooku duchowny.