Zdaniem rzecznika prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki próba prowokacji wobec Andrzeja Dudy jest kolejnym dowodem na rosyjski ślad w ataku na polski konsulat w Łucku, do którego doszło w nocy z wtorku na środę. Czytaj też:
Ukraina: W nocy ostrzelano polską placówkę dyplomatyczną. Prawdopodobnie użyto granatnika
Rosjanie mieli próbować podszyć się pod Petro Poroszenkę, by doprowadzić do rozmowy telefonicznej z Andrzejem Dudą. Nieudaną akcję przeprowadzili jednak po prawdziwej rozmowie obu prezydentów, która miała miejsce wczoraj. O szczegółach rozmowy informował prezydencki minister Krzysztof Szczerski.
Czytaj też:
Szczerski: Prezydenci Polski i Ukrainy rozmawiali o ataku w Łucku
Ukraińskie służby specjalne wskazują jeszcze na inny ślad aktywności rosyjskich agentów. TVP Info podaje, że w środę grupa ok. 150 osób zablokowała trasę między Lwowem a prowadzącym do Polski przejściem granicznym w Rawie Ruskiej, domagając się m.in. "zaprzestania ludobójstwa Polaków". Jak ustaliła ukraińska policja, wśród demonstrantów, którzy twierdzili, że są przedstawicielami mniejszości polskiej, nie było Polaków. Uczestnicy zostali opłaceni za udział w rzekomo propolskim proteście.
Czytaj też:
Atak na polski konsulat i początek Brexitu. Komentarz naczelnego "Do Rzeczy"