Zbojkotować Rosję. Jednak jak?
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Zbojkotować Rosję. Jednak jak?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rubén B. T./ CC/
Rubén B. T./ CC/

Gorąco zachęcam do zimnego potraktowania reżimu Putina, który dokonuje inwazji na Ukrainę. Czyli do jego bojkotu. A to sprowadza się do bojkotu Rosji.

Tylko jak to zrealizować? Jak bojkotować kraj, który w całej swej najnowszej historii nie potrafił wyprodukować niczego: ani jednej rzeczy, bez której nie umiałbym żyć albo którą po prostu chciałbym mieć? I zapewne nie ja jeden. Ani samochodu, ani telefonu komórkowego, ani telewizora, ani komputera, ani lodówki, ani roweru, ani hulajnogi, ani nawet wykałaczki. (A na kałasznikowie, za którym podobno przepadają bandyci z różnych stron świata, nie tylko rosyjscy okupujący Krym, jakoś nigdy mi nie zależało).

Ba, gorzej. Całe życie marzyłem o tym, abym nigdy niczego rosyjskiego (a wcześniej – sowieckiego) nie musiał posiadać czy choćby tylko użytkować. No bo kto przy zdrowych zmysłach chciałby jeździć wołgą, ładą lub moskwiczem? Albo nawet tylko jeden raz przejechać się ciężarówką Kamaz? Kto chciałby nosić na ręce zegarek firm Wostok czy Poljot? Albo wpatrywać się w telewizor Rubin? Czy – tak jak w Soczi – korzystać z rosyjskiej, „podwójnej” toalety. Wreszcie: zamiast butów nosić choćby najwytworniejsze walonki?

Rzecz jasna najbardziej odczuwalnym, a więc skutecznym uderzeniem w reżim Putina byłoby zrezygnowanie przez Polaków z rosyjskiego gazu. Być może gdyby istniała możliwość zastąpienia go innym, to nawet jeśliby kosztował on nieco więcej niż rosyjski, niejeden z nas zdecydowałby się na ten krok. Oczywiście znacznie łatwiej przyszłoby to nam wszystkim, gdybyśmy i tak drogi gaz z Rosji mogli wreszcie zastąpić tańszym polskim gazem łupkowym.

Niestety, na razie to wyłącznie Putin ma w tej kwestii powody do radości, a nie my, bo ekipa Donalda Tuska od kilku lat nie potrafi przygotować czegoś tak elementarnego jak zestaw przepisów prawnych, które zachęciłyby koncerny do szybkiego poszukiwania i wydobywania gazu łupkowego. A i budowa gazoportu ślimaczy się tak niemiłosiernie, jakby to nie polskie państwo za nią stało.

Dlatego bojkotowanie Rosji trzeba na razie ograniczyć do nietankowania na rosyjskich stacjach benzynowych (są takie w Polsce), do powstrzymania się od kupowania i spożywania rosyjskich napitków i artykułów spożywczych (jeśli się takie trafią), do omijania szerokim łukiem przedstawień rosyjskich teatrów czy chórów oraz zaniechania podróży turystycznych (i wszelkich innych) do Rosji.
I wydawania zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy na kupowanie produktów ukraińskich.

A na początek – kieliszek nemiroffa za przyszłość wolnej Ukrainy

Czytaj także