Z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę kraje NATO, w tym Polska, zorganizowały wojskową pomoc dla Kijowa.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch, pytany w środę w Radiu Plus o kolejną transzę pomocy dla Ukrainy tłumaczył, że będzie ona uzależniona od tego, jak rozwinie się sytuacja.
– Będziemy rozmawiali, jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi partnerami. Staramy się, w miarę naszych możliwości, na bieżąco wypełniać potrzeby. Oprócz broni, w najbliższym czasie przekazujemy kamizelki kuloodporne i hełmy – poinformował. Dopytywany o konkretną liczbę, Soloch odpowiedział, że nie może jeszcze jej podać.
"Białoruś stała się drugim Kaliningradem"
Szef BBN mówił również o konsekwencjach stacjonowania rosyjskich wojsk na Białorusi. Określił ten fakt jako "potężne niebezpieczeństwo" i dodał, że prezydent Andrzej Duda rozmawiał o tym z prezydentem USA Joe Bidenem. – Białoruś stała się drugim Kaliningradem – stwierdził.
– Około 30 tys. żołnierzy rosyjskich, sprzęt - to wszystko stanowi zagrożenie dla nas i regionu. To widzą nasi sojusznicy, stąd decyzja dotycząca wysłania dodatkowych żołnierzy USA również do krajów bałtyckich – tłumaczył Soloch.
Jego zdaniem "byłoby niedobrą rzeczą, gdyby parametry bezpieczeństwa zmieniły się w wieloletniej perspektywie, ale wiele na to wskazuje, że ku temu zmierzamy". – Nasza granica z Rosją, wskutek obecności wojsk rosyjskich na terenie Białorusi, może ulec znacznemu wydłużeniu. Sytuacja przypomina coraz bardziej tę z czasów zimnej wojny, tylko teraz Polska i kraje bałtyckie, a nie Niemcy, stają się krajami frontowymi – ocenił.
Czytaj też:
Kułeba: Ukraina nigdy nie zaakceptuje tego absurdu, świat równieżCzytaj też:
Rosja gotowa do rozmów. Putin postawił warunek