Streżyńska nie jest żołnierzem – i za to obrywa
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Streżyńska nie jest żołnierzem – i za to obrywa

Dodano: 
Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji
Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji Źródło: Flickr / Kancelaria Premiera / Domena Publiczna
Z Anną Streżyńska jako ministrem cyfryzacji robiłem wywiad dwukrotnie. W obu przypadkach byłem pod wrażeniem – już nawet nie tego, że wywiad odbywał się wieczorem, a po mnie w rozkładzie dnia pani minister było jeszcze kilka punktów. O tym, że Streżyńska jest jednym z najpracowitszych ministrów, wie wiele osób. Wrażenie zrobiło na mnie, jaką stajnię Augiasza szefowa resortu cyfryzacji odziedziczyła po poprzednikach i z jaką systematycznością zabrała się za jej porządkowanie.

Udrożnienie systemu ePUAP, usprawnienie i rozpowszechnienie portalu obywatel.gov.pl, pozlepianie – w miarę możliwości – tysięcy (nie przesadzam) oddzielnych systemów informatycznych, działających w administracji publicznej, konieczność sprowadzenia do MC dobrych informatyków przy ogromnej komercyjnej konkurencji – wszystko to tworzyło przytłaczający ogrom zadań.

Praca nad postawieniem informatycznego szkieletu Polski na nogi to zadanie na lata, ale widać dzisiaj, że ten szkielet staje. I nie jest to tylko – jak twierdzą jacyś nieokreśleni anonimowi rozmówcy Wojciecha Biedronia z portalu wPolityce.pl – system sprawdzania punktów karnych. Za pośrednictwem Obywatela i ePUAP można załatwić dziś znacznie więcej spraw niż półtora roku temu, w wielu urzędach funkcjonują sprawnie elektroniczne skrzynki podawcze, dla wielu rację bytu traci kosztowny kwalifikowany podpis elektroniczny (sam nie odnowiłem certyfikatu), ponieważ – znów dzięki Streżyńskiej i jej zespołowi – uniwersalnym kluczem dla przeciętnego Polaka staje się profil zaufany, a ten można już założyć także za pośrednictwem kilku banków (odpada wtedy w ogóle wizyta w urzędzie). Przy czym w wielu przypadkach możliwość załatwienia danej sprawy przez internet zależy od dobrej woli i przygotowania samorządów, a tu MC nie jest w stanie niczego nakazać. Do systemu sprawdzania punktów karnych rezultaty pracy MC pod kierownictwem Streżyńskiej może sprowadzać tylko kompletny ignorant albo ktoś, kto chce celowo zdeprecjonować minister cyfryzacji. Wygląda na to, że z czymś takim mamy właśnie do czynienia.

Można było założyć, że taki moment nadejdzie, bo Streżyńska jest w rządzie PiS ciałem poniekąd obcym. Nieangażująca się w plemienną nawalankę, politycznie związana z kręgami republikańskimi, a więc – w rozumieniu żelaznej gwardii partyjnej – potencjalnie nielojalna, a może nawet niebezpieczna. Musiała też pani minister naruszyć interesy niektórych kolegów ministrów, jeśli chciała być dobrym ministrem cyfryzacji.

Gdy minister Błaszczak (którego także to dotyczy) komentuje w wywiadzie, że wypowiedź Anny Streżyńskiej krytyczna wobec ministra Macierewicza to wyraz dążenia do „poszerzenia władztwa” i przejaw Polski resortowej, to znaczy, że nie rozumie, na czym polega praca głównego informatyka kraju. Poszczególne zagadnienia informatyczne, w tym dotyczące cyberbezpieczeństwa, aby dobrze ze sobą współgrały i współdziałały bez przeszkód z systemami będącymi interfejsem dla obywatela, muszą być spięte i dogrywane w jednym miejscu. Powinno nim być właśnie Ministerstwo Cyfryzacji. Streżyńska miała już napiętą sytuację w relacjach z resortem sprawiedliwości – z tego właśnie powodu. Teraz kwestia cyberbezpieczeństwa postawiła ją w kontrze do Antoniego Macierewicza czy może bardziej związanych z nim ludzi.

Cóż takiego strasznego powiedziała w rozmowie z Konradem Piaseckim Anna Streżyńska? Otóż ośmieliła się wyłamać z narracji o bezwzględnie złej opozycji i bezwzględnie dobrym rządzącym PiS.

Ale nie, czy wyobraża sobie pani, że w takim świecie, w którym jedni o drugich mówią, że to oszołomy i wariaci, a ci drudzy tym pierwszym odmawiają patriotyzmu, będzie ktoś taki, jak Anna Streżyńska, która z rządu Beaty Szydło przeszłaby na przykład do rządu Grzegorza Schetyny i stałoby się to ot tak, po prostu.

Ja dużo świadomego wysiłku włożyłam w to żeby pokazywać, że jestem ponad tymi sporami, które uważam, za niepotrzebne i odwracające naszą uwagę od celów głównych, czyli od rozwoju i od tego żeby obywatelom stworzyć wygodne warunki życia w ich własnym państwie.

Czyli wyobraża pani sobie taką swoją linearną historię?

Wyobrażam sobie współpracę z każdym, kto jest uczciwym człowiekiem, ponieważ sama jestem po prostu technokratą, fachowcem do wynajęcia.

A wśród liderów opozycji widzi pani uczciwych?

Oczywiście, że tak. To są ludzie, z którymi ja spędziłam pół życia. To przecież jest nasza historia, te nasze środowiska, znam ludzi po każdej stronie sceny politycznej i ja ich szanuję.

Czyli uruchamiając wodze wyobraźni, przychodzi Grzegorz Schetyna i mówi, pani minister, bardzo proszę o pozostanie w moim rządzie, nie mówi pani nie?

Podobnie, jak w każdym przypadku, jak i w tym rządzie, w którym obecnie jestem, za każdym razem pytam na jakich warunkach i z kim w towarzystwie. I co będę mogła zrobić przede wszystkim, bo to jest najważniejsze.

Skandal! Minister rządu PiS, który toczy bezwzględną walkę z pułkami szatana, niemal bitwę pod Armagedonem, nagle mówi, że jest gotowa współpracować z każdym, kto pozwoli jej dobrze wykonywać swoją pracę. I kwestionuje czarno-biały podział polityczny.

I dalej:

Mnie interesują sprawy gospodarcze. Bardzo często się nie zgadzam fundamentalnie z przyjętym podejściem do konkretnych rozwiązań gospodarczych, czy do konkretnych rozwiązań związanych z infrastrukturą, cyberbezpieczeństwem.

To z czym się pani nie zgadza, bo ucieka pani z odpowiedzią.

Oczywiście, że uciekam, ponieważ trudno jest wskazać takie rzeczy, które będą dostatecznie dobrze obrazowały to z czym może się nie zgadzać każdy człowiek, który bierze udział w procesie rządzenia. […] Czy łapię się za głowę? Nie zgadzam się oczywiście z niektórymi rozwiązaniami, przy czym przyjmuję również do wiadomości, że w konkretnych dziedzinach, takich bardzo wyspecjalizowanych mogę nie mieć racji, działam na instynkt, wydaje mi się.

Ale była jakaś taka fundamentalna rzecz, zmiana, reforma rządu PiS, czy obozu politycznego PiS, które powiedziała pani, no jak to się powtórzy to odchodzę z rządu?

Nie, raczej powiedziałabym, że we własnych sprawach najczęściej spotykam się z takimi przypadkami, kiedy nie zgadzam się z jakąś decyzję, na przykład o militaryzacji cyberbezpieczeństwa. To jest coś, co sprawia mi duży kłopot, ponieważ rozróżniam..

Czyli konflikt z Antonim Macierewiczem jeszcze w powietrzu.

To nie jest konflikt z Antonim Macierewiczem, to ludzie lubią o tym w ten sposób pisać, tylko konflikt o zasady, o podstawę podejścia do cyberbezpieczeństwa, które ma dwa oblicza, militarny i cywilny.

I uważa pani, że ministerstwo obrony narodowej zanadto próbuje rozszerzyć swoje władztwo w tej dziedzinie.

Tak, zdecydowanie. Uważam, że nie wszystko mu podlega i jest wiele takich zadań, które związane są z ochroną przeciętnego obywatela, które po prostu nie będą nigdy w gestii MON.

Ten fragment ilustruje dokładnie opisane przeze mnie wyżej zjawisko: całość zagadnień cybernetycznych powinna być w jednym ręku. Naturalne jest, że ministrowie, którzy mogą część swojego „władztwa” utracić, staną okoniem. I naturalne jest, że niezależna politycznie, a zarazem zbyt bezpośrednia jak na polityka (bo politykiem niebędąca) Streżyńska w którymś momencie nie jest w stanie dłużej się z nimi szarpać i – pytana przez dziennikarza – mówi, co o sprawie myśli. I mówi, moim zdaniem, i tak oszczędnie.

Dalej robi się wręcz groteskowo, gdy z wyrazami potępienia wobec pani minister występuje Beata Mazurek, która w cuglach wygrałaby konkurs na najbardziej drewnianego, nieudolnego („niech pani ustabilizuje swoje życie rodzinne”) i nietaktownego rzecznika prasowego czegokolwiek. Beata Mazurek, najczęściej występująca jako dziwaczne tło dla Ryszarda Terleckiego, niemająca na swoim koncie literalnie żadnych osiągnięć, beszta jednego z najlepszych ministrów w rządzie PiS. I jednego z niewielu, którzy są w stanie tworzyć bardziej zrównoważony i centrowy obraz obecnej władzy.

A wszystko to dzieje z nowym sondażem w tle. Sondażem, który – pokazując po raz pierwszy od dawna przewagę PO nad PiS (co mniej istotne, bo jeden sondaż należy traktować incydentalnie) – wpisuje się przede wszystkim w tendencję wyrównywania się poparcia dla obu głównych obozów politycznych.

Anna Streżyńska jest jednym z największych atutów tego rządu. Właśnie dlatego, że nie jest żołnierzem, karnie maszerującym w szeregu, ale indywidualistą, wykonującym rzetelnie konkretne postawione przed nią zadania. Byłoby ponurym absurdem, gdyby w wyniku obecnego zamieszania gabinet Beaty Szydło utracił Streżyńską, a zachował ministrów tak fatalnych, jak skrajny etatysta Konstanty Radziwiłł, wspierający ostatnio lobby aptekarskie ze szkodą dla Polaków czy Krzysztof Jurgiel, autor antywłasnościowej ustawy o ziemi. Byłoby skrajną ironią losu, gdyby z rządu odeszła Streżyńska, a pozostał w nim Antoni Macierewicz, który przyczynił PiS problemów ciągnących się miesiącami, walcząc brutalnie o swój polityczny stan posiadania.

Tymczasem Anna Streżyńska dymisję rozważała – choć mam nadzieję, że ostatecznie jej nie złoży. Ona akurat mogłaby sobie na nią pozwolić, bo, w przeciwieństwie do wielu polityków partii rządzącej, nie jest przyklejona do stołka, jej los nie jest niewolniczo uzależniony od kaprysu lidera, a prywatny sektor przyjmie ją z szeroko otwartymi rękoma i zapłaci wielokrotnie większe pieniądze. Tyle że – i tu, jak rzadko, pozwolę sobie na pewną wzniosłość – Polska potrzebuje Streżyńskiej w Ministerstwie Cyfryzacji znacznie bardziej niż innych ministrów w innych ministerstwach.

Czytaj także