Najważniejszą z nich jest ta, że rząd PiS zadłuża Polskę wolniej od rządów Platformy, co samo w sobie nie jest zadaniem przesadnie ambitnym, zważywszy na legendarną rozrzutność PO, lecz na pewno zasługuje na pochwałę.
Otóż w 2016 r., mimo wydania niemal 20 mld zł na program „500+”, rząd PiS potrafił tak gospodarować groszem, że deficyt finansów publicznych (a więc rządu i samorządów) wyniósł 44,7 mld zł. I choć to suma ogromna, to jednak wypada dodać – tylko 44,7 mld zł, bo deficyt ekipy PO i PSL pod koniec ich rządów, gdy przecież nie wypłacano dodatków z programu „500+”, sięgnął 46,1 mld zł w 2015 r.,
59,9 mld zł w 2014 r. i aż 68,1 mld zł w 2013 r. A jak wskazują analitycy, od początku 2017 r. rząd PiS zaczął jeszcze mocniej zaciskać pasa i – jeśli nie liczyć „500+” – w pierwszym kwartale tego roku wydał o ok. 5 mld zł mniej niż przed rokiem.
Natomiast po drugiej stronie tego budżetowego równania, czyli wpływów do kasy państwa, rząd PiS radzi sobie już bez porównania lepiej od poprzedników, notując spore sukcesy w walce z oszustami podatkowymi. Ot, choćby luka w podatku VAT, której rządy PO i PSL pozwoliły urosnąć do niebotycznych rozmiarów, sięgających nawet 60 mld zł rocznie (3,7 proc. PKB!), wreszcie zaczyna się kurczyć. W każdym razie dane za ostatnie miesiące są pod tym względem krzepiące – w pierwszym kwartale 2017 r. wpływy z VAT były aż o 40 proc. (czyli o 12 mld zł) wyższe niż przed rokiem. Natomiast z CIT wzrosły w tym czasie o 15 proc. A zsumowane dochody z VAT, PIT, CIT i akcyzy były w pierwszym kwartale 2017 r. wyższe o 14,5 mld zł niż w tym samym okresie minionego roku.
Nie wolno jednak zapominać, że nasz stosunkowo niski deficyt finansów publicznych w 2016 r. – na poziomie 2,4 proc. – robi wrażenie tylko w porównaniu z kompletnie nieodpowiedzialnymi rządami PO i PSL. Już jednak na tle ostatnich osiągnięć wielu tych krajów, które powinny być dla nas wzorem, wygląda on wciąż marnie. W 2016 r. aż 13 państw UE w ogóle bowiem nie miało deficytu finansów publicznych, a niektóre z nich (Niemcy, Estonia, Luksemburg, Szwecja) kolejny rok z rzędu mogły się poszczycić nadwyżką. I to jest prawdziwa skala wyzwań, które stoją przed Polską, po zapuszczeniu jej finansów przez rządy Tuska i Kopacz. Zwłaszcza że mimo niższego deficytu w 2016 r. nasz dług publiczny i tak znów urósł – z 51,1 do aż 54,4 proc. PKB. W 2016 r. był to trzeci największy wzrost długu w UE – po Bułgarii i Łotwie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.