Dzisiaj Wojtas próbuje uruchomić w swojej obronie wiceministra sprawiedliwości z Solidarnej Polski Marcina Warchoła. Wszystko wskazuje na to, że słynna afera wokół spółek opozycjonisty z okresu PRL nie zakończyła się pomimo prawomocnego wyroku sądu. O prawomocnym wyroku dla Wojtasa i kulisach sprawy jako jeden z pierwszych informował portal Dorzeczy.pl w październiku ubiegłego roku. Obecnie - jak ustaliliśmy - w tle pojawiły się dodatkowo stenogramy z postępowania prokuratorskiego z 2014 r., w których znalazły się rozmowy Wojtasa ze znaną senator z Podkarpacia i inne z rozpoznawalnym medialnie i politycznie sędzią, których Wojtas miał prosić o pomoc.
Poszło o spółki
Wojtas po 1989 r. nie przeszedł z „Solidarności” do polityki. Zbudował zakłady zajmujące się konstrukcjami stalowymi. Biznesmen stracić mógł swoje aktywa z powodu zadłużenia, które doprowadziło go w 2012 r. do podpisania umowy ze wspólnikami, przez co utracił pakiet większościowy w zamian za ratowanie spółki. Do dzisiaj każda ze stron utrzymuje, że została oszukana. „Jestem przestępcą i nazywam się Wiesław Wojtas. Przestępcą »zrobionym« przez prokuraturę i sędziów. I to udowodnię” – powiedział 26 kwietnia tego roku Wiesław Wojtas, przywódca strajku „Solidarności” w Hucie Stalowa Wola w sierpniu 1988 roku (sprawa trwa od 2012 r., a słowa te padły na zwołanej przez Wojtasa konferencji prasowej w Stalowej Woli).
Media lokalne często zajmowały się sprawą Wojtasa, zwłaszcza te związane ze Stalową Wolą. "Wiesław Wojtas rok temu stracił to, czego w biznesie dorabiał się przez ćwierć wieku III RP. Dwie spółki warte kilka milionów złotych przejął wspólnik i od razu zaczął majątek sprzedawać. Nim Wojtas się zorientował, stróż zamknął mu przed nosem bramę. Biznesmen średniego kalibru został z pustymi kieszeniami. Poszedł do sądu, ale Temida była ślepa na jego argumenty. Dopiero, gdy poszedł do mediów, wymiar sprawiedliwości zaczął dostrzegać racje w jego wywodach. Trochę za późno, bo z majątku niewiele zostało. Teraz Wojtas poszedł do samej Warszawy; do Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego” – pisały wówczas supernowosci24.pl, stając po stronie legendy „Solidarności”.
Przywódca strajku w HSW od początku sprawy twierdził, że został oszukany. "Zostałem podstępem zwabiony do podpisania w 2012 r. aktu notarialnego. Potem pozbawiono mnie majątku” – mówił w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” w 2018 r.
Szarża Wojtasa w procesie cywilnym
Faktycznie, sąd pierwszej instancji przyznał Wojtasowi rację w sprawie cywilnej. Decyzję uchylił jednak sąd apelacyjny, a sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Z Sądu Najwyższego wróciła do sądu apelacyjnego, a ten przyznał rację Wojtasowi. Było to postanowienie w procesie cywilnym. Wyrok ten nie ma znaczenia dla sprawy karnej, w której Wojtas został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za 43 zarzucane mu czyny. Dopiero po uzasadnieniu wyroku sprawy karnej byli wspólnicy Wojtasa będą mogli złożyć kasację do wyroku w sprawie z powództwa cywilnego dotyczącego przejęcia przez nich spółek Wojtasa (obecnie strony czekają na uzasadnienie z sądu apelacyjnego ze sprawy karnej już siedem miesięcy).
Kwestia aktu notarialnego i utraty spółek przez Wojtasa nie jest jednak jedynym jego problemem. Zdaniem Piotra Nisztora z „Gazety Polskiej” na Wojtasie nie tylko ciążyły liczne zarzuty o ciąg przestępstw gospodarczych, ale do 2017 r. włącznie Wojtas był już wielokrotnie skazany prawomocnymi wyrokami. „(...) legendarny opozycjonista ma na koncie trzy prawomocne wyroki – za spowodowanie kolizji drogowej, nielegalne posiadanie broni, a także unikanie płacenia podatków i składek ZUS-u” (...) „Kilka dni temu został skazany na karę grzywny w wysokości 2 tys. zł za przywłaszczenie cudzej korespondencji. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny” – pisał Nisztor w 2018 r.
Okazuje się, że to tylko część kłopotów z prawem Wiesława Wojtasa.
"Winny 43 zarzucanych mu czynów"
W 2019 r. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał Wojtasa na cztery lata więzienia (bez zawieszenia) za oszukanie wielu osób i instytucji oraz próbę wyłudzenia 200 tys. zł kredytu z Nadsańskiego Banku Spółdzielczego w Stalowej Woli. W sumie sąd uznał go za winnego wszystkich 43 zarzutów, o które oskarżyła go prokuratura i dodatkowo zakazał na okres osiem lat prowadzenia działalności gospodarczej.
Wówczas Wojtas pogardliwie odnosił się do decyzji sądu, a sam wyrok nazywał nieporozumieniem, przekonując, że wygra w apelacji. Tak się jednak nie stało. Jak poinformowały media lokalne "7 października 2021 r. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie, w trzyosobowym składzie pod przewodnictwem sędziego Zygmunta Dudzińskiego, w całości podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, skazujący Wiesława Wojtasa na więzienie”.
To do tego wyroku strony wciąż oczekują na ogłoszenie uzasadnienia. "Być może do ostatecznego skazania Wiesława Wojtasa na karę bezwzględnego odbycia kary izolacji w warunkach więzienia nie doszłoby, pomimo licznych pokrzywdzonych przez niego podmiotów i pracowników, gdyby nie upór byłego partnera biznesowego Wojtasa, Jacka Bieleckiego, który w 2015 r. spowodował śledztwo z zawiadomienia należącej do niego spółki Wobi Stal. Bielecki zakładał z Wojtasem spółkę Stalwo (wykonywanie konstrukcji metalowych). Wojtas wniósł aport i stracił w zamian za ratowanie przez Bieleckiego zadłużonej spółki pakiet większościowy. Okazało się, że wówczas miał sfałszować dokumenty i zawyżyć wycenę wniesionego przez siebie majątku. Bielecki zorientował się w tym po czasie. Jak się okazuje, to czubek góry lodowej zarzutów wobec Wojtasa, które w całości podtrzymał sądy okręgowy i apelacyjny” – pisaliśmy na DoRzeczy.pl w październiku 2021 r.
Warchoł pomoże Wojtasowi?
Jak przyznaje wiceminister sprawiedliwości, wiedzę o domniemanej niewinności legendy Solidarności powziął m.in. z doniesień medialnych i wystosował pismo do zastępcy Prokuratora Generalnego Roberta Hernanda. – Spotkałem się z panem Wojtasem, przedstawił mi swoje argumenty, ja je przyjąłem, a jako poseł m.in. ze Stalowej Woli, mam obowiązek działać w jego sprawie – dodał Marcin Warchoł.
Pomimo prawomocnego wyroku uznającego Wojtasa winnym 43 zarzucanych mu czynów Warchoł napisał do zastępcy Prokuratora Generalnego prośbę o zbadanie sprawy. "Mając na uwadze działalność pana Wiesława Wojtasa na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego, uprzejmie proszę o zbadanie przedmiotowej sprawy oraz podjęcie niezbędnych czynności" – czytamy.
Problem w tym, że od siedmiu miesięcy sąd drugiej instancji nie przedstawił uzasadnienia wyroku, a to uniemożliwia rozpoczęcie odbywania kary w więzieniu przez Wojtasa (4 lata pobytu w izolacji w warunkach penitencjarnych) lub złożenie kasacji. Okazuje się, że byli wspólnicy Wojtasa także liczą na ukazanie się uzasadnienia, bowiem również będą wnosić o kasację ich zdaniem zbyt łagodnego potraktowania przez sąd legendy „Solidarności” w procesie cywilnym, gdzie przyznano Wojtasowi rację w kwestii aktu notarialnego z 2012 r.
Stenogramy rozmów Wojtasa
Liczne sprawy związane z Wiesławem Wojtasem i jego biznesami trwają od 2013 r. Redakcja DoRzeczy.pl jest w posiadaniu części stenogramów z zakończonego już dawno postępowania prokuratorskiego z 2014 r. Znajdują się w nich spisane słowa z nagrań rozmów Wojtasa z jego sprzymierzeńcami. Stenogramy zostały zanotowane przez biegłych sądowych z zakresu fonoskopii.
Z samych stenogramów oraz z informacji zbliżonych do Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli wynika, że są to rozmowy Wojtasa z wpływową senator oraz znanym sędzią z Tarnobrzega i Stalowej Woli zarejestrowanym w młodości jako Tajny Współpracownik Służby Bezpieczeństwa (sąd lustracyjny uznał współpracę sędziego za nieistotną, a jego pozyskanie za wynik szantażu ze strony SB).
"Spotykam się z sympatią ludzi, którzy mi współczują, ale najczęściej kilka razy wcześniej sprawdzają, czy nikt tego nie widzi. Takich czasów się doczekałem” – żalił się Wojtas portalowi supernowosci24.pl w 2014 r.
Konfidencjonalność tych spotkań i obawy rozmówców biznesmena ze Stalowej Woli okazały się zasadne.To właśnie z tego okresu pochodzą stenogramy ze spotkań Wojtasa, na których rozmawiał o swoich tarapatach z wpływowymi osobami z Podkarpacia (co ciekawe, materiał ten został złożony w aktach prokuratorskich już tego samego roku).
Z naszych informacji wynika, że stenogramy z nagrań przekazał w 2014 r. Prokuraturze Rejonowej w Stalowej Woli sam Wiesław Wojtas. Jak ustaliliśmy, Wojtas o pomoc prosił nie tylko wpływową senator i sędziego, ale także miał w swojej sprawie odwiedzać zasłużonego kapłana bpa Edwarda Frankowskiego, który w 1980 został kapelanem NSZZ „Solidarność” i wspierał działaczy „Solidarności” w Hucie Stalowa Wola.
Nie wiadomo czy rozmowy te (jak i obecne zabiegi Wojtasa u polityków) były rejestrowane w formie nagrań. Ludzie znający Wojtasa, do których dotarliśmy, twierdzą, że nagrywanie rozmówców jest działaniem, które może stanowić deskę ratunkową dla legendy „Solidarności” na wypadek dalszych niepowodzeń w sądach. Pytanie retoryczne brzmi jednak prosto: czy ludzie nagrywani przez Wojtasa wiedzieli, że podczas ich rozmów włączony był dyktafon...?