W artykule "Wojna na Ukrainie w pigułce" publicysta "National Review" Dan McLaughin przedstawia swój pogląd na cztery węzłowe pytania dotyczące wojny: o co walczą strony, dlaczego Amerykanie powinni się tym przejmować i jaki powinien być cel końcowy.
O co walczą Ukraina i Rosja?
Ukraina walczy przede wszystkim o przetrwanie jako suwerenne państwo, Rosja zaś chce odzyskać część dawnych ziem radzieckich na Ukrainie, ze szczególnym uwzględnieniem etnicznie rosyjskich enklaw i bezpiecznej drogi na Krym i Morze Czarne.
McLaughin podkreśla, że pogląd jakoby NATO wykazywało agresywne zamiary względem bezpieczeństwa Rosji, jest fantazyjny.
Publicysta "NR" wskazuje, że wobec niemożliwości zmiany natury kremlowskiego reżimu, polityka amerykańska powinna być nastawiona udaremnienie jego ambicji do prowadzenia operacji przeciwko Zachodowi.
Oś Moskwy z Pekinem
"Putin jest racjonalnym aktorem w ramach własnych parametrów, możemy zawierać z nim układy w niektórych wąskich kwestiach wspólnego zainteresowania, ale to jest granica tego, czego dyplomacja może realistycznie oczekiwać. Miło byłoby sobie wyobrazić, że moglibyśmy złamać nową oś, zwracając Rosję przeciwko Chinom, ale nie jest to wiarygodna interpretacja tego, gdzie Putin lub jego prawdopodobni następcy uważają, że leżą interesy rosyjskiego reżimu" – czytamy.
Publicysta podkreśla m.in., że w interesie Stanów Zjednoczonych leży zachowanie porządku międzynarodowego, w którym państwa nie najeżdżają się wzajemnie celem zdobycia terytorium lub podboju, a jeśli usiłują to robić, płacą cenę narzuconą przez znaczną część światowych potęg gospodarczych i militarnych.
Celem USA trwały pokój
McLaughin przypomina, że w praktyce wojna rosyjsko-ukraińska może zostać zakończona wyłącznie przy stole negocjacyjnym. Oczekiwanym przez USA punktem końcowym jest zatem trwały, akceptowany przez obie walczące strony pokój.
"Od początku wojny na Ukrainie opowiadałem się za pomocą USA dla Ukrainy, ale byłem też realistą, jeśli chodzi o to, że jest bardzo mało prawdopodobne, aby Ukraina mogła wygrać tę wojnę na polu bitwy" – zwraca uwagę publicysta. Dodaje, że Ukraina nie może zostać zmuszona do zmniejszenia liczebności swojej armii.
McLaughin podkreśla, że negocjacje, a szczególnie kończące wojnę, to bardzo trudny proces, wiążący się z wysokim poziomem goryczy. Wymaga wykazania się chęcią walki w sprawie do momentu sfinalizowania porozumienia.
"Powinniśmy chcieć trwałego pokoju, a nie preludium do kolejnej wojny. Powinniśmy chcieć pokoju wkrótce, ale zademonstrowana gotowość do kontynuowania walki sprawi, że pokój nadejdzie prędzej niż później. Te trudne prawdy są wszechobecne w historii wojen i konfliktów i czy nam się to podoba, czy nie, tego nie zmienia" – podsumowuje.
Czytaj też:
Erdogan: Postawa Turcji jest jasna i konkretna. Wystarczy już łez i wojny