Tuż przed potopem szwedzkim znajdowała się tutaj jedna z najwspanialszych rezydencji magnackich w stolicy. Za czasów Zygmunta III działała w tym miejscu mennica królewska, którą władca przebudował na rezydencję dla pierworodnego syna Władysława. Niespodziewanie przyszły król podarował dwór wielkiemu przyjacielowi, towarzyszowi zabaw i uciech, Adamowi Kazanowskiemu. Już wtedy zakończyło się to skandalem, król pogniewał się na syna, ale ponieważ wkrótce zmarł, rezydencja została przy właścicielu. Począwszy od 1637 r., kasztelan sandomierski i późniejszy marszałek koronny rozpoczął budowę pałacu, który już w latach 40. składał się z okazałego skrzydła otwartego na Wisłę, ozdobionego dwoma okazałymi wieżami. Tuż obok znajdował się także dwupiętrowy arsenał. Od strony północnej wzniesiono oficynę dla służby, kierunek zachodni zaś zamknięty był przez fosę i budynek bramny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.