Miało być inaczej, miało być spokojnie i nowocześnie. Energię mieliśmy pozyskiwać z wiatraków, farm fotowoltaicznych czy przydomowych elektrowni słonecznych. Piece węglowe miały być całkiem wyparte przez ich gazowe odpowiedniki oraz przez pompy ciepła. Niemiecka gospodarka miała całej Europie, w tym Polsce, dostarczyć „czystych” technologii do pozyskiwania energii, a tam, gdzie by to nie wystarczyło, bezpieczeństwo zapewniałyby błękitne węglowodory przesyłane z Rosji dwoma gazociągami Nord Stream. Tak wyglądał w wielkim skrócie przedwojenny niemiecki sen o Europie. We śnie tym, dzięki wykluczeniu węgla i atomu, Berlin rozdawałby karty ręka w rękę z Moskwą. Przyszła jednak wojna, która nie powinna dziwić nikogo, kto mieszka w Europie Wschodniej, i nic z niemieckich planów. Mamy za to – także w Polsce – swego rodzaju wojnę o węgiel.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.