Kopacz: Nie pojechałam do Smoleńska śledzić, co kto robił

Kopacz: Nie pojechałam do Smoleńska śledzić, co kto robił

Dodano: 
Ewa Kopacz, b. premier
Ewa Kopacz, b. premier Źródło: PAP / Paweł Supernak
Tak mnie wychowano: bój się Boga i własnego sumienia. Mogę patrzeć na siebie w lusterku i mogę się bać tylko rozliczeń na górze za całe moje życie – mówiła na antenie Radia Plus była premier Ewa Kopacz, pytana czy obawia się odpowiedzialności za swoje działania po katastrofie smoleńskiej.

Ewa Kopacz została zapytana przez Jacka Prusinowskiego, czy istnieje jakakolwiek notatka służbowa potwierdzająca, że jej rola w Smoleńsku ograniczała się do opieki nad rodzinami. – Jest rozmowa kilku osób w KPRM… Spóźniłam się na Radę Ministrów, jechałam z Gdańska, weszłam do premiera i tam siedziało kilka osób. Była rozmowa. Ale wie Pan co? Dziś bardzo dokładnie to pamiętam: ten poranek, drogę, smutek… Mówiłam: „My się tu smucimy, a wyobraźcie sobie, co będą przeżywać ci ludzie, którzy tam będą, przeżywać będą o traumę” – mówiła szefowa rządu, nie odpowiadając wprost na zadane pytanie. Dopytywana, odparła że są jedynie "zeznania ludzi".

Kiedy prowadzący audycję zacytował dokument resortu zdrowia z którego jasno wynika, że Ewa Kopacz miała w Smoleńsku odpowiadać za koordynację procesu identyfikacji zwłok, była premier odparła: "Jak Pan widzi 106 osób i 400 kawałków rozczłonkowanych ciał, to te 106 osób nie jest wpuszczanych do jednej sali. Były wyznaczone grupy, była tablica ogłoszeń. Te grupy dojeżdżały do zakładu medycyny sądowej. (...) Każda ta osoba miała bezpiecznie dojechać… Rodziny narzekały, że zbyt długo to trwa. Pozostali czekali w nieskończoność. Szybka moja reakcja - by tych punktów uruchomić więcej. Trzeba było, tak uważam, że jeśli ktoś chce włożyć do trumny osobistą rzecz. Postawiłam się, by można było to zrobić".

Pytana, dlaczego więc - skoro pojechała jako opiekunka rodzin - uczestniczyła w międzyrządowym spotkaniu z Władimirem Putinem, Ewa Kopacz odparła, że nie pojechała tam jako minister zdrowia i nie rozmawiała o "stanie uzębienia czy wymianie studentów na akademiach medycznych". Na uwagę dziennikarza, że na spotkaniu byli przedstawiciele obu rządów, była premier zarzuciła mu, że "chce to wiedzieć, że ktoś jest winien". – Ja wiem, że to wygodniejsze… Powtórzę to po raz setny: pojechałam tam jako przedstawiciel rządu ds. opieki nad rodzinami – podkreśliła.

W czasie rozmowy była premier mówiła także, że "nie pojechała tam śledzić, co, kto robił. Jeśli przyjeżdżam tam, to moją rolą było być w najtrudniejszych momentach". Na pytanie, czy ma sobie cokolwiek w tej kwestii do zarzucenia, Kopacz stwierdziła, że "jeśli ktokolwiek z rodzin powie, że chodził głodny, że czegoś im zabrakło, to jestem w stanie powiedzieć tak". – Zadbaliśmy o wszystko - i o to, by nie byli głodni – dodała.


Czy Ewa Kopacz publicznie poświadczyła nieprawdę? Posłuchaj komentarza Pawła Lisickiego

Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także