Poniżej publikujemy całe świadczenie:
"My, Prezydenci Europy Środkowo–Wschodniej, Państw, których przywódcy odwiedzali Kijów w czasie wojny, będąc naocznymi świadkami rosyjskiej agresji, nie możemy milczeć w obliczu rażącego pogwałcenia porządku międzynarodowego przez Federację Rosyjską, dlatego wydajemy poniższe oświadczenie:
Ponawiamy nasze poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Nie uznajemy i nigdy nie uznamy rosyjskich prób zaanektowania jakiejkolwiek części terytorium Ukrainy. Pozostajemy nieugięci w naszym poparciu dla podjętej podczas Szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 roku decyzji w sprawie przyszłego członkostwa Ukrainy.
Wspieramy Ukrainę w jej obronie przed rosyjską inwazją, domagamy się od Rosji natychmiastowego wycofania wojsk ze wszystkich okupowanych obszarów i zachęcamy Sojuszników do znaczącego zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy. Wszyscy, którzy popełniają zbrodnie agresji, muszą być pociągnięci do odpowiedzialności i osądzeni".
Pod stanowiskiem podpisali się prezydent Czarnogóry Milo Đukanović, prezydent Czech Miloš Zeman, prezydent Estonii Alar Karis, prezydent Litwy Gitanas Nausėda, prezydent Łotwy Egils Levits, prezydent Macedonii Północnej Stevo Pendarovski, prezydent Polski Andrzej Duda, prezydent Rumunii Klaus Iohannis oraz prezydent Słowacji Zuzana Čaputová.
Zabrakło podpisu prezydent Węgier Katalin Novák.
Aneksja czterech obwodów
Na przyłączonych nielegalnie do Rosji obwodach: donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim, Rosjanie zorganizowali w dniach 23-27 września "referenda" przyłączeniowe. Decyzję o aneksji ma w najbliższych dniach zatwierdzić rosyjski parlament.
Wcześniej, w nocy z czwartku na piątek prezydent Rosji podpisał dekrety, w których uznał niepodległość obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Ustami rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, Moskwa ostrzega natomiast, że po dokonaniu oficjalnej aneksji okupowanych terenów, Rosja będzie ich bronić jako własnego terytorium. Jak podkreślił w rozmowie z agencją TASS Pieskow, oznacza to, że atak na te tereny oznaczać będą ataki na Rosję.
Czytaj też:
Amerykański think-tank: Rosja nie jest zdolna walczyć na atomowym polu bitwy