"Nie idzie mi dzisiaj"
Choć początkowo wszystko szło gładko, w pewnym momencie dziennikarz zaczął się delikatnie "plątać". Ostatecznie sam uznał, że musi powtórzyć całą kwestię jeszcze raz. Niestety okazało się, że wszystko idzie na żywo.
– Tomasz G., przedsiębiorca z branży budowlanej, który miał być mózgiem całego procederu, a dodatkowo jego znajoma notariuszka, Jolanta D., notariuszka z Sochaczewa, która miała w tym procederze także swój udział, miała w nim pomagać… Wszystko było możliwe, przełom w tym śledztwie właściwie był możliwy w zeszłym roku dzięki zeznaniom jednego z… oskarżonych, jednego z… No nie, po prostu muszę jeszcze raz to nagrać – powiedział Jan Piotrowski. Nagranie trafiło do sieci.
– Niesamowite, jak mi to nie idzie dzisiaj – stwierdził otwarcie, po czym relacja została zakończona.
Wpadka dziennikarza Polsatu. Zapadła niezręczna cisza
Takie drobne "wtopy" to w mediach norma. Niedawno podobna sytuacja zdarzyła się dziennikarzowi Polsatu Igorowi Sokołowskiemu. Poszło o... ptaki.
Do wpadki doszło podczas prezentacji materiału poświęconego kradzieży gołębi pocztowych. Jak przekazały małopolskie służby, "policjanci z Nowego Sącza zatrzymali sprawcę kradzieży gołębi pocztowych o wartości 14 tys. zł".
Sprawę na antenie Polsat News relacjonował na żywo reporter stacji. W trakcie łączenia, obecny w studiu prezenter Igor Sokołowski dopytywał o konsekwencje, jakie mogą grozić złodziejowi gołebi. Pytanie zadał jednak w mocno niezręczny, ewidentnie dwuznaczny sposób. – A co grozi panu, który bez pytania złapie ptaka innego pana? — zapytał z powagą Sokołowski. Wydaje się, że dwuznaczność pytania zrozumiał dopiero po chwili. Nie potrafił ukryć śmiechu. Reporter w terenie zachował pełną powagę.