Okazuje się, że monarchia nie jest tak złym i kosztownym pomysłem, jak głosili jej przeciwnicy. W Wielkiej Brytanii zyski finansowe przemysłu pamiątkarskiego przekraczają koszty utrzymania domu Windsorów, a zasługi mieszkańców pałacu Buckingham dla utrzymania jedności wspólnoty są nie do przecenienia. Nawet dla buntowniczych Szkotów to argument za utrzymaniem Zjednoczonego Królestwa.
utrzymaniem Zjednoczonego Królestwa. A w Polsce? Czy dziedziczna monarchia konstytucyjna nie zwiększyłaby zaufania do państwa i nie zmniejszyła napięć? Król nie musiałby walczyć o reelekcję ani uczestniczyć w bieżących sporach. Mógłby być rozjemcą, autorytetem, ostateczną instancją. Tylko skąd wziąć u nas króla?
Czasy, kiedy chwalcy Wałęsy wywodzili mu rodowód od cesarza Walensa lub co najmniej Henryka Walezego, bezpowrotnie minęły. Żyją potomkowie Poniatowskich, a także Napoleona (Colonna-Walewscy), ale trudno byłoby im znaleźć stronników. Nie sądzę też, że możliwe byłoby zaproszenie na tron jakiegoś Habsburga, Hohenzollerna czy Romanowa. Mniej oporów wywołałby Burbon czy przedstawiciel dynastii Bernadotte – Wazowie wymarli! A może Brytyjczyk? Tylu jest bezrobotnych, nieźle przygotowanych do zawodu przedstawicieli rodziny królewskiej, a i kropla krwi nadwiślańskiej po Kazimierzu Jagiellończyku też by się znalazła. Są też rodzime rody wywodzące się od trzeciej żony Kazimierza Wielkiego Elżbiety Granowskiej, niestety wybór z tego grona mógłby jedynie spotęgować wojnę polsko-polską, jako że genealodzy wywodzą od niej zarówno Komorowskich, jak i Kaczyńskich.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.