Nieoficjalnie: Prokuratura nie zgodzi się na udział Ukrainy w śledztwie ws. Przewodowa

Nieoficjalnie: Prokuratura nie zgodzi się na udział Ukrainy w śledztwie ws. Przewodowa

Dodano: 
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy Źródło: Wikimedia Commons
Ukraińcy nie dostaną zgody na udział w śledztwie dot. wybuchu w Przewodowie – poinformowała "Rzeczpospolita".
"Prokuratura nie zgodzi się na włączenie strony ukraińskiej do śledztwa w sprawie wybuchu rakiety w Przewodowie, która zabiła dwóch mężczyzn" – dowiedziała się "Rzeczpospolita". Osoba znająca sprawę przekazała, że byłoby to niezgodne z procedurami. – Nie mówiąc o interesie śledztwa, w którym badane są wszystkie możliwe wersje, w tym i ta, że mogła spaść rakieta obrony przeciwlotniczej Ukrainy – mówi informator "Rz".

Tymczasem w piątek szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba poinformował, że 'Ukraińscy eksperci już pracują na miejscu tragedii w Przewodowie, którą spowodował rosyjski terror rakietowy przeciwko Ukrainie. "Jestem wdzięczny stronie polskiej za danie im dostępu. Będziemy kontynuować naszą współpracę w sposób otwarty i konstruktywny, tak jak robią to najbliżsi przyjaciele" – napisał w mediach społecznościowych.

Jednocześnie Kijów od samego początku deklaruje, że chce brać udział w śledztwie.

Ukraińcy nie wykonują czynności procesowych

Jednak jak czytamy, ukraińscy śledczy, którzy przyjechali do Przewodowa pod koniec oględzin wykonywanych przez polskich śledczych i mogli obejrzeć to miejsce – szczątki rakiety i lej, jednak żadnych czynności procesowych nie wykonywali, bo według prawa jest to niemożliwe.

Decyzję o śledztwie i jego kierunkach podejmuje wyłącznie polska prokuratura. – Zginęli polscy obywatele. Śledztwo prowadzi polska prokuratura i polskie służby z nią współpracujące. Trwają rozmowy na temat wypracowania zasad współpracy, w tym kwestii dotyczących chociażby przekazywania materiałów czy wymiany dowodów – wskazuje źródło "Rz".

"Nagrania nie pokazują ze 100-proc. pewnością". Morawiecki o Przewodowie

– Trwa śledztwo ws. wybuchu w Przewodowie. Nagrania z kamer Straży Granicznej nie pokazują skąd wystrzelono pocisk – mówił Mateusz Morawiecki. – Musimy nadal zbierać dowody, śledztwo jeszcze trochę potrwa – dodał.

Morawiecki podkreślił także, że strona polska chce zachować transparentność w dochodzeniu. – W szczególności chcemy, aby nasi ukraińscy przyjaciele i partnerzy zostali przekonani, że wynik śledztwa będzie pewny. Dlatego zaprosiliśmy ich do śledztwa – mówił polityk.

Czytaj też:
Niemcy zaproponowały przekazanie Polsce systemów Patriot

Źródło: rp.pl
Czytaj także