Senator Karczewski napadnięty. "Bojówki Tuska"

Senator Karczewski napadnięty. "Bojówki Tuska"

Dodano: 
Były marszałek Senatu Stanisław Karczewski
Były marszałek Senatu Stanisław Karczewski Źródło: PAP / Marcin Obara
Senator PiS Stanisław Karczewski został napadnięty podczas świątecznych zakupów. "Zostałem wulgarnie wyzwany, uderzony i przewrócony" – relacjonuje polityk.

O napadzie poinformował sam senator, który opisał sytuację na Twitterze.

"Skala agresji i nienawiści, którą sieje Donald Tusk i PO jest ogromna. Podczas świątecznych zakupów zostałem napadnięty, wulgarnie wyzwany, uderzony i przewrócony. Agresywny napastnik wyrwał mi telefon i rzucił na podłogę. Bojówki Tuska posuwają się do najgorszych czynów" – relacjonuje Stanisław Karczewski.

twitter

Były wicemarszałek Senatu podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że był to "niezwykle wulgarny atak". – Niestety, to się zdarza sporadycznie, ale po raz pierwszy została złamana moja nienaruszalność cielesna. Zostałem uderzony, wyrwano mi telefon, telefon jest uszkodzony – mówił polityk.

Ataki na polityków Prawa i Sprawiedliwości

Dzisiejsza napaść na byłego wicemarszałka Senatu to już kolejny atak na polityka koalicji rządzącej w ostatnich miesiącach.

W październiku nieznani sprawcy rozrzucili gwiazdki do przebijania opon pod domem posłanki PiS Violetty Porowskiej.

– Zgłosiłam sprawę. Funkcjonariusze przyjechali i dokonali przeglądu mojej posesji. Okazało się, że ktoś rozrzucił w środku takie właśnie gwiazdki. Dla mnie najbardziej jest przerażający fakt, że zostały przebite opony w samochodzie, w którym mój mąż jechał z synem. Zaatakowano w ten sposób również moją rodzinę – opisywała polityk w rozmowie z DoRzeczy.pl.

Również w październiku, do biura poselskiego Moniki Pawłowskiej wtargnął agresywny mężczyzna, który groził śmiercią pracownicy biura, krzycząc, że "utopi ją w szambie, gdzie zginie". Mężczyzna miał także grozić, że zniszczy pomieszczenie, w którym przebywali pracownicy biura.

"Mężczyzna wtargnął dzisiaj do mojego biura poselskiego we Włodawie i groził śmiercią mojemu pracownikowi. Krzyczał, że „biuro zostanie zniszczone” a moją pracownicę „utopi w szambie, gdzie zginie”. Obecnie pracownica przebywa na policji i składa zawiadomienie w tej sprawie" – opisywała Pawłowska.

Czytaj też:
Tym razem Tusk przesadził? "Czekam na choć jeden przykład"
Czytaj też:
"Zniszczymy tych ludzi". Rzecznik PiS tłumaczy słowa Kaczyńskiego

Czytaj także