W czwartek 9 lutego Polska poinformowała, powołując się na względy związane z bezpieczeństwem państwa, że zamknie kluczowe przejście graniczne z Białorusią w Bobrownikach, począwszy od godziny 12:00 w piątek, zaostrzając jeszcze i tak już napięte stosunki między dwoma krajami.
Władze w Mińsku skrytykowały decyzję polskiego rządu już środę, ale w piątkowym oświadczeniu poszły dalej, nazywając posunięcie Warszawy "irracjonalnym i niebezpiecznym". W związku zamknięciem przejścia w Bobrownikach polski charge d’affaires był dwukrotnie wzywany do siedzib białoruskiego MSZ.
Łukaszenka zapowiada odwet
Teraz do decyzji polskich władz odniósł się Aleksander Łukaszenko. Białoruski polityk straszy Warszawę odwetem i wskazuje, że to Polska jest odpowiedzialna za wzrost napięcia pomiędzy oboma krajami. Podczas udzielonego w czwartek wywiadu Łukaszenka mówił o nieustannych "prowokacjach ekonomicznych" ze strony Polski i Litwy.
– Widzicie, jak zachowuje się Polska i Litwa. Na razie z ekonomicznego punktu widzenia ciągle prowokują. Zrzucają odpowiedzialność na mnie. Zamknęli przejścia. Co to jest? To jest prowokacja ekonomiczna. To znaczy, że nie ma handlu, nie ma gospodarki – powiedział białoruski polityk.
– Stopniowo urządzają te prowokacje. Tylko nas prowokują. No, do teraz. Teraz myślimy, jak na to zareagować. Decyzje zapadły. Odpowiemy łagodnie na początku. Jeśli nie zrozumieją, będziemy naciskać. Mamy wystarczającą siłę nacisku – dodał.
Wejście do wojny
Podczas tego samego wywiadu Łukaszenka wskazał, kiedy Białoruś wejdzie do wojny z Ukrainą. Jak powiedział, stanie się to w momencie zaatakowania celów w kraju. Do tej pory, mimo nacisków Kremla, jego kraj nie wszedł aktywnie do działań wojennych. Trzeba jednak przypomnieć, że początkowo Rosja atakowała Ukrainę właśnie m.in. z terytorium Białorusi.
– Białoruska armia zacznie walczyć ramię w ramię z Rosjanami, jeśli ktoś zaatakuje Białoruś – powiedział Łukaszenka, którego słowa cytuje agencja BiełTA.
Czytaj też:
"Nie będziemy siedzieć spokojnie". Tajemnicza zapowiedź ŁukaszenkiCzytaj też:
Białoruś: Polska podjęła katastrofalną decyzję