Polityk komentował zamieszanie wokół kampanii billboardowej PiS, która dotyczy reformy sądownictwa i została sfinansowana przez Polską Fundację Narodową. Pieniądze na projekt wyłożyły spółki Skarbu Państwa.
– To jest jeden z największych skandali od 25 lat. To sprzeniewierzenie środków publicznych - 19 mln zł. Spółki Skarbu Państwa wydały te pieniądze na fundację narodową, ale one wydawane są na kampanie partii politycznej PiS – stwierdził Petru.
Jego zdaniem, jeśli prezesi spółek Skarbu Państwa nie podjęli żadnych działań przeciwko tej fundacji, to czeka ich sprawa karna. – To jest złamanie kodeksu handlowego, który mówi, że zarząd spółki nie może działać na jej niekorzyść, na jej szkodę. To jest działanie na szkodę – mówił lider Nowoczesnej.
Podkreślił, że sprawą powinna zająć się Najwyższa Izba Kontroli oraz komisja gospodarki, która zdaniem Petru miałaby przesłuchać prezesów spółek i zapytać ich, czy wiedzieli, że środki finansowe z podległych im firm zostaną przeznaczone na kampanię PiS.
– To oznacza tak naprawdę, że jak płacimy na Orlenie za benzynę, to idzie na billboardy PiS. Jak się ubezpieczamy w PZU, to idzie na billboardy PiS. Jak bierzemy kredyt w PKO, to idzie na billboardy PiS – przekonywał polityk.
Lider Nowoczesnej powiedział też, że jeśli premier Beata Szydło przypadkowo znalazła się na konferencji Polskiej Fundacji Narodowej inaugurującej kampanię "Sprawiedliwe sądy", to powinna podać się do dymisji. – Pytanie jest takie, czy przypadkowo nie znalazła się na fotelu premiera – oświadczył Petru.
Czytaj też:
"20 mln zł z publicznych pieniędzy na kampanię PIS-u". PO zawiadamia CBA