Prawdziwej odwagi intelektualnej, a czasami po prostu życiowej, wymaga dzisiaj nie śpiewanie w jednym z dwóch najgłośniejszych chórów, ale próba wskazania obu dyrygentom, w których miejscach kierowane przez nich zespoły fałszują. Fałsz to fałsz i fałszem pozostanie, niezależnie od tego, czy fałszuje szkolny chór z Pipidówka, czy chór Opery Narodowej.
Tej niewdzięcznej roli podejmują się ci uczestnicy medialno-politycznej gry, którzy bywają nazywani symetrystami, a czasem – złośliwie, głównie przez zwolenników PiS – rozkraczonymi. Oni swego własnego chóru nie tworzą, bo większość z nich to z zasady indywidualiści. Poglądy mają różne i nie one są tu częścią wspólną. Grają rolę don kichotów, bo wiedzą, że żadna ze stron coraz bardziej szaleńczej i bezwzględnej wojny nigdy nie uzna ich za swoich. Tym bardziej należy im się szacunek, ale zamiast niego są dziś najchętniej atakowani.
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
