Kijowski dostał ofertę pracy. Reakcji nie było

Kijowski dostał ofertę pracy. Reakcji nie było

Dodano: 
Mateusz Kijowski, lider KOD
Mateusz Kijowski, lider KOD Źródło: FOT. MICHAŁ DYJUK/POLSKA PRESS/EAST NEWS
Niedawno Mateusz Kijowski udzielił dramatycznego wywiadu, w którym przyznał, że nie może znaleźć pracy, ludzie boją się go zatrudnić, a on nie ma za co żyć i rozważa emigrację. Okazuje się jednak, że były lider KOD-u dostał niedawno ofertę pracy, ale nie uznał za stosowne nawet odpowiedzieć na propozycję. – Nie interesują mnie poglądy pana Kijowskiego. Oferta jest poważna, miałby środki na utrzymanie no i mógłby spłacać alimenty – przyznaje w rozmowie z redaktorem DoRzeczy.pl pan Jarosław, dobroczynny przedsiębiorca z Łodzi.

"Mateusz nie może znaleźć w Polsce zatrudnienia” – tymi słowami rozpoczyna się apel Elżbiety Pawłowicz dotyczący pomocy finansowej dla założyciela Komitetu Obrony Demokracji. Jak wynika zarówno z reszty tekstu pani Pawłowicz, jak i z wywiadów samego zainteresowanego, Kijowski miał nawet rozważać wyjazd za granicę, aby zarobić jakiekolwiek pieniądze.

Okazuje się jednak, że prawda wygląda nieco inaczej. Pan Jarosław, przedsiębiorca z Łodzi, odezwał się do naszej redakcji z informacjami, że kilka dni temu złożył Kijowskiemu propozycję pracy w otwartej przez siebie restauracji. Jak mówił nam przedsiębiorca samo stanowisko pozostawało do uzgodnienia.

– Zaproponowałem spotkanie w celu ustalenia warunków pracy, stanowiska. Po rozmowie można by sprecyzować czy pan Kijowski mógłby pracować na sali, w kuchni czy na innym stanowisku. Oferta jest poważna, miałby środki na utrzymanie no i mógłby spłacać alimenty – mówi przedsiębiorca.

"Ludzie powinni sobie pomagać"

Pan Jarosław zareagował po prostu na dramatyczny wywiad jakiego Kijowski udzielił niedawno portalowi „Na Temat”, w którym lider KOD-u twierdził, że nie ma za co żyć, a ludzie boją się go zatrudnić.

– Czytałem też, że jest w bardzo trudnej sytuacji, że nie ma co jeść i chciałbym mu pomóc. Tak po prostu, z serca. Ja wiem jak to jest znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji, na rozdrożu kiedy nagle wszyscy się od ciebie odsuwają. Nie interesują mnie poglądy pana Kijowskiego, ja po prostu wyciągam do niego rękę bo ludzie powinni sobie pomagać – przekazał naszemu portalowi.

Przedsiębiorca zapewnia, że jego propozycja nie jest ponurym żartem, a jedynie próbą wyciągnięcia ręki do potrzebującego.

– To nie jest z mojej strony ani żart, ani prowokacja. Córka z zięciem wracają z zagranicy, chcą otworzyć w Łodzi restaurację, a ja zostałem ich pełnomocnikiem. Okazało się, że w Łodzi trudno jest znaleźć ludzi do pracy w gastronomii, a czytałem, że pan Kijowski ma w niej doświadczenie – mówi pan Jarosław.

Propozycja pozostała bez odpowiedzi

Jak przyznaje dobroczyńca, jego oferta pozostała bez odpowiedzi, ale nadal jest aktualna.

– Dwukrotnie wysłałem taką propozycję, nie dostałem żadnej odpowiedzi. Nie oceniam, może po prostu nie czyta poczty od nieznajomych, ale moja propozycja jest nadal aktualna – przyznaje.

Również w redakcji portalu DoRzeczy.pl próbowaliśmy skontaktować się założycielem KOD-u, ale bez rezultatu.

W obawie przed posądzeniem o próbę promocji swojej działalności, pan Jarosław prosił nas o zachowanie dyskrecji i nieujawnianie jego personaliów.

Czytaj też:
W internecie zbierają pieniądze dla Kijowskiego. Cel? 25 tys. zł
Czytaj też:
Kijowski planuje emigrację z Polski. Nie może znaleźć pracy
Czytaj też:
Pawłowicz niewzruszona sytuacją Kijowskiego. "Można wystawić na aukcje relikwie, np. kucyk"

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także