Gdy latem 2014 r. okazało się, że Donald Tusk wyjedzie rychło do Brukseli, by objąć posadę przewodniczącego RE, pisałem, że może mu to dać kapitał, który pozwoli mu wrócić do Polski jako atrakcyjnemu kandydatowi w wyborach prezydenckich po niemal pięciu latach urzędowania w UE. Wkrótce wielu komentatorów – w tym i ja – doszło jednak do wniosku, że wiele przemawia za tym, iż Tusk nie będzie miał ochoty ponownie zanurzać się w rodzimym bagnie politycznym. Brukselska posada za duże pieniądze rozleniwia, a Tusk nigdy do ludzi przesadnie pracowitych nie należał. Po zakończeniu kadencji z pewnością będzie w stanie wygodnie się urządzić, nawet jeżeli nie otrzyma propozycji równie atrakcyjnej jak miejsce przewodniczącego RE. Na doradztwie i wykładach można zarobić przynajmniej tyle samo, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności, przy nieporównywalnie mniejszym wysiłku.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.