Dla legendarnego działacza dolno-śląskiej Solidarności Walczącej III RP to pasmo porażek. Gdy spróbował startować w wyborach prezydenckich w 1990 r., nie zebrał nawet wymaganej liczby podpisów, żeby zgłosić swoją kandydaturę. Założona wkrótce potem Partia Wolności była bytem efemerycznym i nie pomogła mu dostać się do Sejmu w 1991 r. W orbicie PiS znalazł się w 2007 r. jako bezpartyjny kandydat tej partii do Senatu. Uzyskał wtedy w okręgu wrocławskim całkiem przyzwoity wynik – niemal 140 tys. głosów, ale przegrał znacząco z Leonem Kieresem, byłym prezesem IPN, wystawionym przez PO, który uzyskał prawie 260 tys. głosów. Wyprzedzili go też drugi kandydat PO (okręgi jednomandatowe do Senatu wprowadzono w 2011 r., stąd więcej niż jeden kandydat z danej listy) oraz kandydat lewicy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.