No bo jedni wygrali arytmetycznie, a drudzy koalicyjnie, więc wszystkich wypada nagrodzić. Tak przynajmniej słyszeliśmy od gwiazdora. Tak, nie przesłyszeliście się, od gwiazdora. Naprawdę nie wypada, by politykom prezenty wręczał jakiś święty, choćby i z czerwonym nosem.
DLA PREZYDENTA ANDRZEJA SEBASTIANA – wygodna poduszka pod nadgarstek. Chodzi o to, by nie nadwyrężył sobie nic, podpisując weta, a przecież będzie miał do tego okazję co chwila.
DLA NADPREMIERA JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO, zwanego też Naczelnikiem – nowy sztab wyborczy. Bo poprzedni sprawdził się umiarkowanie, a tu kolejne wybory za pasem: samorządowe i europejskie.
DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW SZTABU WYBORCZEGO – jasnowidz przewidujący przyszłość. Taki, który mógłby przewidzieć, czy będzie mobilizacja wyborców w celu zwiększenia frekwencji czy nie. No bo skoro socjolodzy nie potrafią…
DLA MATEUSZA MORAWIECKIEGO – czwarty rząd. Zwłaszcza że trzecim nie zdążył się długo nacieszyć, a on naprawdę lubi tę robotę.
DLA PROF. PIOTRA GLIŃSKIEGO – mikrofon, na wypadek gdyby Szymon Hołownia znowu mu wyłączył ten sejmowy.
DLA PRZEMYSŁAWA CZARNKA – osobny mikrofon, żeby nie zabierał Glińskiemu.
DLA PROF. ZBIGNIEWA RAUA – wymarzony fotel w Parlamencie Europejskim.
DLA MARIUSZA BŁASZCZAKA – pięknie oprawiona mapa wszystkich jednostek wojskowych, które, niestety, zlikwiduje PeŁo.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.