RMF FM: Władze Nowoczesnej wiedziały, że troje posłów nie poprze projektu "Ratujmy kobiety"

RMF FM: Władze Nowoczesnej wiedziały, że troje posłów nie poprze projektu "Ratujmy kobiety"

Dodano: 
Kamila Gasiuk-Pihowicz
Kamila Gasiuk-Pihowicz Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Władze Nowoczesnej wiedziały na kilkadziesiąt godzin przed środowym głosowaniem, że troje posłów tego ugrupowania nie poprze projektu "Ratujmy kobiety" liberalizującego prawo aborcyjne - informuje RMF FM. Z nieoficjalnych ustaleń rozgłośni wynika, że kierownictwo partii miało im zasugerować, aby w ogóle nie wzięli udziału w głosowaniu. Nie wiedziało jednak, że więcej parlamentarzystów skorzysta z takiej możliwości.

Według ustaleń rozgłośni, władze Nowoczesnej wiedziały, że projektu "Ratujmy kobiety" nie poprze trzech posłów: Marek Sowa, Paweł Pudłowski i Elżbieta Stępień. Ostatecznie z konsekwencjami - naganą i karą finansową - spotkało się 11 parlamentarzystów Nowoczesnej, z których dziesięcioro w ogóle nie wzięło udziało w głosowaniu, zaś jeden wstrzymał się od głosu.

Dziennikarz RMF FM Patryk Michalski zwraca uwagę, że choć Kamila Gasiuk-Pihowicz podkreślała, że najbardziej oburzający jest fakt, że posłowie nie wzięli udziału w głosowaniu, to ukarany został także poseł, który nie wyjął karty, tylko postanowił wstrzymać się od głosu. "Jak przyznają w sejmowych kuluarach jej koledzy, jest wściekła na to, co się wydarzyło. Tym bardziej, że wewnętrzna ankieta przeprowadzona wśród posłów pokazała, że poglądy członków klubu są zdecydowanie bardziej konserwatywne niż krajowych struktur partii" – czytamy na RMF24.pl.

Na kolejny brak konsekwencji i logiki polityków Nowoczesnej wskazują słowa Adama Szłapki, który w rozmowie z rozgłośnią stwierdził, że posłowie mieli moralny obowiązek skierowania tego projektu obywatelskiego do komisji. "Idąc tropem, że projektów obywatelskich nie należy odrzucać w pierwszym czytaniu, Nowoczesna powinna również zagłosować za projektem »Zatrzymaj Aborcję«" – zauważa Michalski.

Z rozmów przeprowadzonych z politykami Nowoczesnej wynika, że Kamila Gasiuk-Pihowicz naraziła się zarówno liberalnym, jak i konserwatywnym członkom partii. "Pierwszym ze względu na brak mobilizacji w klubie, tym drugim za to, że dały przyzwolenie grupie posłów na wyciągnięcie karty do głosowania i nie przewidziały, że z takiej możliwości skorzysta ponad jedna trzecia całego klubu" – podkreśla rozmówca RMF FM.

Źródło: RMF 24
Czytaj także