Z aborcją na sztandarze

Z aborcją na sztandarze

Dodano: 
Aborcja, zdjęcie ilustracyjne
Aborcja, zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP/EPA / ELVIS GONZALEZ
Bogdan Chazan || Do propagandy politycznej wspierającej większą dopuszczalność aborcji używa się tragicznych sytuacji, które z aborcją nie mają nic wspólnego.

Adam Niedzielski, minister zdrowia w rządzie PiS, po kilku tragicznych przypadkach zgonów matek podczas ciąży i porodu zdecydował powołać w Ministerstwie Zdrowia zespół, który miał opracować wytyczne postępowania w przypadkach ciężkich powikłań położniczych, by uniknąć podobnych przypadków w przyszłości. Koła liberalne i ich media przygotowały własną wersję tych wydarzeń i w sposób dość sztuczny oraz niespójny połączyły tragiczne zgony z obowiązującym prawem dotyczącym aborcji, a zwłaszcza z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego 2021 r., który uznał aborcję z powodów eugenicznych (wad wrodzonych i chorób płodów) za niezgodną z konstytucją. Ta zbitka faktów z dorobioną ich interpretacją nadal funkcjonują w przestrzeni publicznej. Doszło do tego, że panie oświadczają, iż nie będą zachodzić w ciążę, ponieważ boją się, że w przypadku wykrycia nieprawidłowości rozwojowych lub chorób u dziecka nie będą mogły przerwać ciąży, czyli mówiąc prostszym językiem, zabić swojego dziecka. Trochę to dziwne. Zaakceptuję swoje dziecko, pod warunkiem że będzie zdrowe…

Opublikowano bardzo smutne dane dotyczące liczby urodzeń w ubiegłym roku w Polsce, która okazała się o 30 tys. mniejsza niż w roku 2022. Tylko patrzeć, jak się "okaże", że winne jest prawo aborcyjne. Chociaż prawdopodobny jest związek spadku liczby urodzeń z czynnikami kulturowymi, miejscem dzieci w systemie wartości, niechęcią do poświęceń dla własnego dziecka, zdrowego czy chorego.

Prasa donosiła, że dochodzenia wykazały, iż przyczyną niedawnych zgonów matek w Polsce były błędy w postępowaniu medycznym. Trudno zrozumieć często powtarzane w mediach tłumaczenie, jakoby lekarze opiekujący się matką nie wykonali niezbędnych procedur, ponieważ byli "zmrożeni" przez obowiązujące prawo aborcyjne, bali się odpowiedzialności prawnej i czekali z dalej idącą interwencją, aż ustanie praca serca dziecka. Nie są mi znane przypadki ukarania lekarza za energiczne ratowanie matki w ciąży, podczas którego umarło dziecko.

Artykuł został opublikowany w 7/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także