Andrzej Duda mówił w swoim wystąpieniu, że zapisy ustawy o IPN nie są niczym nowym. Jak podkreślał, sam prowadził rozmowy na jej temat już rok temu, także podczas swojej wizyty w Izraelu. – Wówczas jeden element bardzo istotnie w tym kontekście się pojawiał. Zdecydowanie oczekiwanie, że te przepisy nie będą w żaden sposób blokowały artystycznej i naukowej działalności. W ostatecznym sformułowaniu takie wyłączenie zostało w sposób wyraźny wprowadzone – mówił prezydent.
Prezydent odniósł się do emocji, jakie wywołała ta ustawa. Podkreślał, że to dobrze, że tak się dzieje. – Po to mamy o tym pamiętać, żeby to wywoływało emocje. Żeby nigdy więcej do takich sytuacji nie doszło, żeby nigdy nie doszło do nienawiści, która prowadzi do Holokaustu – wskazywał.
"My też mamy prawo do swojej wrażliwości"
Głowa państwa podkreślała, że nigdy nie zgodzi się na stwierdzenia mówiące o zinstytucjonalizowanym udziale Polaków w zagładzie Żydów. Przypomnijmy, że słowa takie wypowiedział Benjamin Netanjahu w czasie rozmowy z premierem Mateusze Morawieckim.
– Ponieważ trzeba chronić dobrego imienia Polski i Polaków, bo my też mamy prawo do swojej wrażliwości i prawdy historycznej, podjąłem decyzję o podpisaniu ustawy i w związku z tym przepisy wejdą w życie - mówił prezydent.
Jak jednak dodał, zdecydował także w tzw. trybie następczym skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Chodzi o uwzględnienie zdania osób, które obawiają się, że za przekazywanie swojego świadectwa zostaną pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Trybunał miałby zbadać, czy w tym zakresie ustawa nie ogranicza wolności słowa. Andrzej Duda zaznaczył, że jego zdaniem takie zagrożenie nie istnieje, ale należy te obawy uszanować.
W ocenie głowy państwa, jest to rozwiązanie, które z jednej strony zabezpiecza polskie interesy, a z drugiej strony "uwzględniająca wrażliwość osób dla których kwestia pamięci historycznej, pamięci o Holokauście jest niezwykle ważna, a przede wszystkim tych, którzy ocaleli i którzy powinni światu póki mogą mówić o tym, jak pamiętają tamte czasy i co przeżyli”
– Wątpliwości są i one były zgłaszane. Osobiście jako prezydent jestem skłonny przychylić się do tego że te wątpliwości powinny zostać wyjaśnione i rozstrzygnięte, bo tego wymaga taki szacunek dla pamięci, odczuć których bliscy zginęli, dla odczuć także tych którzy są ocalonymi – dodawał.
Sprzeciw Izraela i USA
Nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony Izraela i Stanów Zjednoczonych. Chodzi o przepis przewidujący wprowadza kary grzywny lub więzienia m.in. za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką. W dzień po jej przyjęciu przez Sejm, podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz, o zmianę jej treści zaapelowała ambasador Izraela Anna Azari. Wyraziła wówczas obawę, że nowela o takiej treści będzie umożliwiała karanie za świadectwo ocalałych z zagłady.
Do przeprowadzenia ponownej analizy ustawy wezwał także Departament Stanu USA. "Jesteśmy zaniepokojeni konsekwencjami projektu tej ustawy. Jeśli weszłaby ona w życie mogłoby to wpłynąć na strategiczne interesy Polski i jej stosunki - także ze Stanami Zjednoczonymi i Izraelem. Na podziałach, które mogą powstać pomiędzy naszymi sojusznikami, skorzystają tylko nasi wrogowie" – podkreślono.
Swoje zastrzeżenia do polskiej ustawy przekazała także strona ukraińska. W tym jednak przypadku chodzi o zapisy dotyczące penalizacji banderyzmu, a także wprowadzenia do systemu prawnego kar za podważanie zbrodni ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów.