Proces Włodzimierza Cimoszewicza ruszył po pięciu latach od wypadku. Według prokuratury, były premier niemyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nieuważnie obserwował drogę i nie zachował szczególnej ostrożności, zbliżając się do przejścia, zbyt późno zaczął manewr hamowania i doprowadził do wypadku, a także zbiegł z miejsca zdarzeni. W wyniku zdarzenia 70-letnia rowerzystka miała doznać złamania kości podudzia oraz otarć twarzy i dłoni.
Proces Cimoszewicza. Były premier nie przyznaje się do winy: To sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem
Były premier, który zjawił się na piątkowej rozprawie konsekwentnie nie przyznaje się do stawianych zarzutów. – Nie spowodowałem tego wypadku i twierdzę, że nie można mojego zachowania po wypadku traktować jako zbiegnięcia z miejsca zdarzenia, bo ja po wypadku udzielałem pomocy poszkodowanej – przekonywał. Jak tłumaczył, poszkodowana kobieta miała widoczne obrażenia twarzy, co mogło doprowadzić do wylewu krwi do mózgu. Z tego właśnie powodu miał uznać o konieczności udzielenia jej jak najszybciej fachowej pomocy.
Cimoszewicz uznał zarzut ucieczki z miejsca wypadku za "sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem". Podkreślał, że o takim czynie można mówić wówczas, kiedy celem takiej osoby jest uniknięcie odpowiedzialności przez fakt, że zostanie ona rozpoznana. Tymczasem on "jest osobą powszechnie znaną w Hajnówce, a zdarzenie miało wielu świadków".
"Powiedział, że oślepiło go słońce"
Sama poszkodowana zeznała, że nie pamięta szczegółów samego wypadku. Nie potrafiła jednoznacznie powiedzieć, czy wjechała na rowerze na przejście dla pieszych, czy prowadziła go i czy rozejrzała się przed wejściem na jezdnię. – Wydaje mi się, że szłam przez to przejście, bo zawsze tak robię, ale na krótko film mi się urwał, straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam, leżałam blisko chodnika. Byłam w szok – przyznała.
Z relacji kobiety wynika ponadto, że wtedy też podszedł do niej Cimoszewicz i przepraszając wyjaśnił, że oślepiło go słońce. Były premier miał później odwieźć ją do domu. Do szpitala zaś trafiła dzięki innym osobom.
Wypadek z udziałem Cimoszewicza
Do wypadku z udziałem Włodzimierza Cimoszewicza doszło w maju 2019 roku w Hajnówce (miasto w województwie podlaskim). Volkswagen, którym kierował były premier, potrącił kobietę jadącą na rowerze. 70-latka trafiła do szpitala. Niedługo później okazało się, że auto polityka nie miało aktualnych badań technicznych, a media informowały, że polityk uciekł z miejsca zdarzenia.
W marcu 2022 roku Parlament Europejski uchylił – na wniosek polskiej prokuratury – immunitet europosłowi Lewicy. W lutym ubiegłego roku Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła mu zarzuty.
Czytaj też:
Porzucili dzieci i zniknęli. Szokujące fakty ws. zaginionego małżeństwa z WarszawyCzytaj też:
Ojciec wezwał policję do 4-latki. Zgłosił... przemoc domowąCzytaj też:
Są wyniki sekcji zwłok 18-latki z Kobylej Góry. Śledczy mają problem