W ubiegłym tygodniu "Nowa Trybuna Opolska" ujawniła zapis rozmowy, w czasie której poseł Adam Gomoła nakłaniał swojego rozmówcę do wpłaty 20 tysięcy złotych na konto firmy szefowej sztabu w zamian za pierwsze miejsce na liście wyborczej do sejmiku regionu. Miał to być sposób na ominięcie limitów finansowania kampanii. Skandal z udziałem najmłodszego parlamentarzysty spotkał się z bardzo szybką reakcją jego ugrupowania. Tego samego dnia Zarząd Krajowy Polski 2050 Szymon Hołowni podjął decyzję o wykluczeniu Gomoły z partii. Sprawą zajęła się również prokuratura.
Taśmy Gomoły. "Zszokowało mnie to"
Po długim milczeniu głos w sprawie postanowił w końcu zabrać sam zainteresowany. Aferę, której stał się antybohaterem Adam Gomoła skomentował w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24.
Poseł przyznał, że zwlekał z komentarzem ponieważ miniony okres był dla niego bardzo trudny. – Powiem wprost, te doniesienia i to, w jaki sposób zostały ubrane fakty, do których dotarła "Nowa Trybuna Opolska", zarządzana przez grupę Orlen Press, zszokowały mnie – powiedział.
– Zszokowało mnie to, w jaki sposób zostały przedstawione moje działania. Jaki obraz wyłaniał się z tego, jak to przedstawiła redakcja. Powiem od razu, że spadła i na mnie, na moich bliskich, na moich współpracowników taka fala hejtu, że mnie po ludzku ta cała sytuacja przytłoczyła – wyjaśnił.
"Chcę ujawnić mechanizm prowokacji"
Gomoła zdradził również, że jego pracownicy otrzymują obecnie anonimowe telefony "zachęcające i kijem, i marchewką" do tego, aby dostarczać jeszcze więcej kompromitujących go materiałów.
Z jednej strony – tłumaczył poseł – były to telefony zastraszające, że jeżeli się takich materiałów na niego nie dostarczy, to poniesie się konsekwencje. – Z drugiej strony oferujące duże sumy w zamian za takiego typu materiały. I to nawet od czołowych polityków w regionie – mówił.
Na uwagę dziennikarza, że Gomoła mówił przecież o telefonach anonimowych, poseł odparł, że "parę telefonów było już z imienia i nazwiska". Nie chciał jednak podać żadnych nazwisk. – Ja ten cały mechanizm prowokacji, która została na mnie zorganizowana, chcę ujawnić – dodał.
Gomoła potwierdza: Stenogram jest autentyczny
Poseł potwierdził w programie, że ujawniony stenogram jego rozmowy jest autentyczny. Jak dodał, była to rozmowa z kandydatem, którego zna od dłuższego czasu. Z ust Adama Gomoły padła również jasna deklaracja. Zapowiedział, że "gdyby były postawione" zarzuty, to zrzeknie się immunitetu i będzie odpowiadał jak każdy inny obywatel.
– Ale tak jak każdy inny obywatel, chcę mieć domniemanie niewinności i do momentu wyjaśnienia tej sprawy będę realizował misję zleconą mi przez blisko 22 tysiące wyborców – rozwiał wątpliwości we. ewentualnego złożenia mandatu posła.
Czytaj też:
"Lewa kasa na wybory". Taśmy posła Polski 2050 opublikowaneCzytaj też:
Skandal wokół partii Hołowni. Poseł zawiesza działalnośćCzytaj też:
Nieoczekiwany problem Hołowni. "To polityczny błąd"