11 kwietnia 2024 roku, przed Naczelnym Sądem Lekarskim, odbyła się rozprawa odwoławcza w sprawie ordynatora Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Szpitala ZOZ w Dąbrowie Tarnowskiej dr. Zbigniewa Martyki.
W poniedziałek lekarz zamieścił na swojej stronie internetowej i Facebooku informacje dotyczące przebiegu rozprawy odwoławczej. "Ze względu na szokujące absurdy, jakie występowały w obu postępowaniach, zdecydowałem się zapoznać Państwa z kilkoma istotnymi szczegółami" – napisał. Przekazał też, że rozprawa została odroczona na czas nieokreślony.
Dr Martyka przed sądem. Mówił nie tak, jak trzeba o "walce z pandemią"
O szczegółach sprawy przypomnieliśmy przed rozprawą. Przypomnijmy, że 19 grudnia 2022 roku w siedzibie Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie odbyła się rozprawa dyscyplinarna dr. Zbigniewa Martyki. Po rozprawie przeprowadzonej z wyłączeniem jawności lekarzowi odebrano prawo wykonywania zawodu na 1 rok. Rozprawa została utajniona. Żadna z osób rozpatrujących sprawę "nie miała nic wspólnego ze specjalizacją z chorób zakaźnych" – poinformował dr Martyka. Byli to: chirurdzy, internistka i specjalista w zakresie medycyny ratunkowej. Akt oskarżenia został sporządzony na podstawie opinii "biegłego" pediatry.
Kłopoty lekarza wynikają z tego, że w trakcie epidemii koronawirusa specjalista ds. chorób zakaźnych był w grupie medyków, którzy odważyli się kwestionować politykę lockdownów, straszenia społeczeństwa, powszechnego testowania, segregacji sanitarnej i prób przymuszania społeczeństwa do przyjmowania szczepionek na COVID-19. Wszystkie swoje twierdzenia lekarz popierał badaniami opartymi o wiedzę medyczną.
Rozprawa odwoławcza
Lekarz poinformował, że sąd lekarski odrzucił wszystkie złożone przez niego wnioski dowodowe, a na rozprawie odwoławczej w roli oskarżyciela wystąpiła specjalista medycyny rodzinnej. "Jej wystąpienie było szokujące. Najpierw stwierdziła, że nie potrzeba żadnych dowodów, gdyż dowodem są moje wypowiedzi. Tym absurdalnym stwierdzeniem udowodniła, że nie odróżnia przedmiotu sprawy (czyli moich wypowiedzi) od dowodów procesowych. Już taka kompromitacja całkowicie ją dyskwalifikuje jako Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej" – uważa Martyka.
"Trudno w to uwierzyć, ale później było jeszcze lepiej. W dalszej części rozprawy Pani Rzecznik stwierdziła, że to, że maski działają, to powszechnie znany fakt, nawet dla studentów medycyny – a następnie szczerze przyznała, że nie zapoznała się z wynikami badań naukowych, które podawałem w kwestionowanych przez nią moich wypowiedziach. Rzecznik – oskarżyciel, specjalista medycyny rodzinnej, zarzuca zakaźnikowi błędne wypowiedzi z jego własnej dziedziny naukowej, nie zapoznając się z podstawowymi badaniami naukowymi, załączonymi do ocenianych wypowiedzi" – relacjonuje.
"Przez osiem lat pełniłem funkcję Przewodniczącego Okręgowego Sądu Lekarskiego w Tarnowie i nigdy w swojej pracy nie spotkałem się z tak daleko posuniętą niekompetencją. Mam nadzieję, że to tylko «wypadek przy pracy», a Naczelny Sąd Lekarski wykaże zdecydowanie większy szacunek do prawa, niż Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie" – przypomina.
Lekarz przekazał, że o dalszym przebiegu sprawy będzie informował na bieżąco.
Czytaj też:
Miażdżący raport o polityce covidowej w USA. Są też propozycje na przyszłośćCzytaj też:
Dlaczego nie ma debaty o pandemii? Dr Martyka: Telewizyjni eksperci musieliby przyznać się do błędu