Jeszcze w 2007 r. w Polsce było 815 posterunków policji. Potem ich liczba gwałtownie się zmniejszała. Po centralizacji struktur służby część posterunków, m.in. ze względów ekonomicznych, zlikwidowano. Na koniec 2015 r. pozostała mniej niż połowa wcześniejszego stanu – tylko 397.
Odbudowę komisariatów w małych miejscowościach wzięła na sztandary Zjednoczona Prawica. W 2016 r. Mariusz Błaszczak jako szef MSWiA zapowiadał, że odtworzonych zostanie w sumie 150 jednostek policji.
Wtórował mu wiceminister Jarosław Zieliński: „Policja nie może, ponieważ przez pewien okres było mniej zdarzeń, wycofywać się z danego terenu. To jest wielki błąd. Policja na telefon – a taką koncepcję lansowano przez ostatnich osiem lat – to koncepcja błędna. My jej nie podzielamy” – deklarował.
– Chcemy obywatelom przywracać ich państwo. Chcemy, żeby każdy mógł czuć się bezpiecznie. Aby każdy miał świadomość tego, że ważne sprawy dla niego może załatwić u siebie: w gminie, w okolicy, że ma możliwość dojechania do większego miasta, do pracy, szkoły. A u siebie ma się czuć bezpiecznie – tłumaczyła w październiku 2016 r. na otwarciu posterunku w Godzieszach Wielkich ówczesna premier, Beata Szydło. I obwiniała poprzednie rządy: – Ta zła tendencja, która była przez naszych poprzedników rozpoczęta – zwijania państwa, tzn. likwidowania w takich małych miejscowościach instytucji państwowych: posterunków, urzędów, również połączeń komunikacyjnych, czyli wykluczanie tych społeczności – wreszcie ten proces został przez nas przerwany i zakończony.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.