Oddech po trójbiegu. Teraz prezydentura
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Oddech po trójbiegu. Teraz prezydentura

Dodano: 
Politycy PiS w Sejmie
Politycy PiS w Sejmie Źródło: Piotr Tracz / Kancelaria Sejmu
Stare przysłowie mówi, że nowa kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po poprzednich wyborach. W tym sensie polska polityka zaczyna już się toczyć według kalendarza w rywalizacji prezydenckiej.

Odwróciła się sytuacja z wyborów do Sejmu 15 października zeszłego roku. Wtedy PiS chwalił się, że kolejny raz wygrał, ale maskowało to gorycz świadomości, że trzeba będzie oddać władzę. Teraz Platforma zwyciężyła po raz pierwszy od 10 lat, ale przewaga nad PiS to tylko niepozorne 0,9 punktu procentowego. Gdyby poparcie w eurowyborach przełożyć na podział mandatów w Sejmie, to oznaczałoby brak większości dla obecnej koalicji. KO zdobyłaby 186 mandatów, Trzecia Droga jedynie 21 (o 44 mniej), a Lewica tylko 11 (o 15 mniej). Co prawda, KO dostała w takim wyliczeniu o 29 mandatów więcej niż 15 października 2023 r., ale przy spadku liczby głosów dla Trzeciej Drogi i Lewicy ich połączone siły wynosiłyby tylko 218 mandatów, czyli o 30 mniej niż partie tej koalicji uzyskały w wyborach do Sejmu. A prawica – gdyby stosować to samo obliczenie – dysponowałaby potencjałem 193 mandatów dla PiS i 49 dla Konfederacji. Czyli razem ugrupowania te miałyby większość 242 mandatów. Partia Jarosława Kaczyńskiego może się cieszyć, że przetrwała pierwsze pół roku quasi-represyjnej presji ekipy Donalda Tuska z niemal nienaruszonym potencjałem wyborczym.

W warunkach totalnego ataku nowej władzy na główną partię opozycyjną sprawdza się zasada z wojny partyzanckiej. Gdy posiadający sporą władzę nie wygrywa totalnie, to znaczy, że przegrywa. A jak opozycja nie daje się anihilować, to znaczy, że wygrywa. Ale PiS powodów do zmartwienia ma bardzo dużo. Wyborca PiS-owski okazał się wybredny i zagrał na nosie prezesowi Kaczyńskiemu. Zignorował paru kandydatów ze starej gwardii wsadzonych na siłę na jedynki. W dotąd dobrze naoliwionym mechanizmie partyjnym coś się zacina. W Krakowie – mimo przewagi PiS – do dziś nie wybrano władz sejmiku, a na Podlasiu Jackowi Sasinowi nie udało się sklecić prawicowej koalicji. W obozie Konfederacji znowu rausz przekonania, że „jutro należy do nas”. Dla uzupełnienia krajobrazu po bitwie – w Trzeciej Drodze panują nastroje rozgoryczenia i wzajemnych oskarżeń, a publicyści „Krytyki Politycznej”. grzmią: „Sztandar Lewicy Razem wyprowadzić!”.

Artykuł został opublikowany w 25/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także