Chodzi o zaloty ze strony posłów Peezelu. Niby nic, ale jakieś takie zaproszenia na wspólną wódeczkę, podchwytliwe pytania: „A co by było, gdyby…”. Chodzi o takie „gdyby”, w którego wyniku odsunięto by od władzy w Peezelu Władka Kosiniaka-Kamasza. Niby robi się ciekawie, ale to przecież ludowcy ukuli przysłowie o krowie, która dużo ryczy, ale mało mleka daje.
W minionym tygodniu w Dużym Pałacu, znaczy u prezydenta Andrzeja Sebastiana, odbyła się narada w sprawie ambasadorów. Obradujący zaproponowali, by nie wchodzić w tej kwestii w niepotrzebne konflikty z Radkiem Sikorskim. Nie oznacza to jednak żadnych ustępstw w rzeczach najważniejszych. W praktyce oznacza to, że nie do ruszenia są wszyscy ambasadorzy związani z Dużym Pałacem. Czekamy na naradę u Radka, gdzie zapewne uradzi się wszystko wręcz przeciwnie.
Poszczególne przypadki wskazywania nowych kandydatów na ambasadorów zostały też przez Duży Pałac objęte specjalnym nadzorem. Oznacza to, że Ryszard Schnepf wybierający się do Rzymu nie ma najmniejszych szans na podpis prezydenta. Pewnie i tak wyjedzie, jako kierownik placówki, ale nie będzie miał szans na złożenie listów uwierzytelniających. Gdyż takich nie dostanie. No i nie ukrywajmy, premier Włoch Giorgia Meloni też nie będzie go traktowała poważnie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.