POSUBOTNIK | Tyle już razy ogłaszano mnie antysemitą, a wciąż nie wiem, co to właściwie znaczy. Może dlatego, że rozmyte i niejasne jest znaczenie słowa „Żyd”?
Bo przecież, np., najbardziej krzykliwa część środowiska, które w Polsce korzysta z przywilejów tej samoidentyfikacji, w ogóle żadnymi Żydami nie jest.
Pamiętam, bo obserwowałem z niejakim rozbawieniem rodzenie się tego środowiska w latach 90. Pojawiła się grubsza kasa od różnych Lauderów czy Rudemanów, ruszyło odtwarzanie po dziesięcioleciach zamarłych wskutek historycznych tragedii żydowskich gmin oraz instytucjii nagle się okazało, że największą, nieprzewidzianą przeszkodą w tym dziele jest brak w Polsce Żydów. Trzeba więc było nieco spuścić z halachicznej surowości i brać każdego, kto zechciał odkryć u siebie żydowskie pochodzenie, mocno przymykając oko na szczegóły.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.