Pamiętamy, jakich problemów politycznych przysporzyła rządowi Prawa i Sprawiedliwości dwukrotnie forsowana reforma szpitalnictwa ministra Adama Niedzielskiego. Podsycany przez opozycję niepokój mieszkańców, wzburzenie także prawicowych samorządowców ograniczeniem ich władztwa nad szpitalami przyczyniły się mimo poniesienia kosztów politycznych do dwukrotnego wstrzymania reformy. Czy na podobną ścieżkę wkracza rząd Donalda Tuska?
Generalnie minister zdrowia Izabela Leszczyna zakłada zmniejszenie liczby szpitali i zastąpienie likwidowanych centrami zdrowia koncentrującymi się na poradnictwie specjalistycznym i opiece senioralnej. Mieszkańcom dojazd do szpitala się wydłuży, jednak obecna, gęsta sieć szpitali powstała, gdy sieć dróg nie zapewniała szybkiego transportu. Małe, słabiej wyposażone w aparaturę szpitale leczą gorzej także dlatego, że pewne przypadki chorób lub powikłań zdarzają się na tyle rzadko, że w mniejszym szpitalu lekarze nie mają wystarczającej praktyki. Zastąpienie części kosztownych szpitali centrami zdrowia to kierunek rekomendowany przez Unię Europejską – rozpoczęcie leczenia wcześniej w poradni jest efektywniejsze i tańsze niż zbyt późno w szpitalu. Stopień zaufania społecznego jest jednak tak niski, że wielu mieszkańców nie uwierzy obietnicy, że reforma poprawi ich sytuację. Osobnym argumentem jest utrata przez wiele samorządów największego pracodawcy w powiecie, którym często jest szpital, więc także narzędzia prowadzenia lokalnej polityki. Podobna debata trwa w Niemczech.
Jednak bardzo trudno jest w Polsce rozmawiać na ten temat, ponieważ szczere zdiagnozowanie sytuacji i realne recepty mogłyby wywołać powszechne, ponadpartyjne oburzenia. Tak było np., gdy w 2019 r. ówczesny marszałek Senatu Tomasz Grodzki, wieloletni dyrektor szpitala, w niefortunnej formie oświadczył, że „w Polsce jest za dużo szpitali o jakości leczenia poniżej pożądanej i niedofinansowanych”. Został zaatakowany zarówno przez PiS, jak i swoich. Po obu stronach także przez osoby, które wiedziały, że powiedział prawdę.
Plusy i minusy
Ogromną zaletą ogłoszonej reformy jest oficjalne potwierdzenie diagnozy Tomasza Grodzkiego. Nie ma nic bardziej szkodliwego dla państwa niż reformowanie urojonej rzeczywistości.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.