Przeciwnicy konserwatywnych rządów jeszcze za czasów minister Anny Zalewskiej ukuli medialny termin "deforma edukacji". Krytykowali wszystko – od zniesienia gimnazjów i przywrócenia ośmioklasowych szkół podstawowych do wycofania się z objęcia obowiązkiem szkolnych sześciolatków. Potem równie sumiennie i prawie za wszystkie decyzje krytykowano ministra Przemysława Czarnka.
Problem w tym, że nowa minister edukacji na ich tle w ogóle nie wypada lepiej. To, co do tej pory zaproponowała, oburza nawet ekspertów edukacji iNGO, które były zdecydowanymi krytykami poprzednich ministrów. Barbara Nowacka ma najwyraźniej kłopot, by połapać się w dziedzinie, którą próbuje zarządzać. Czy dając jej stanowisko ministra edukacji, Donald Tusk podłożył pod polski system edukacji kolejną minę?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.