PKW zdecydowała? Media: Tyle wyniesie kara dla PiS

PKW zdecydowała? Media: Tyle wyniesie kara dla PiS

Dodano: 
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak (2L) podczas konferencji prasowej Państwowej Komisji Wyborczej
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak (2L) podczas konferencji prasowej Państwowej Komisji Wyborczej Źródło: PAP / Piotr Nowak
Państwowa Komisja Wyborcza może przyciąć dotację dla PiS o niemal 11 mln zł.

W czwartek odbywa się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej (PKW), podczas którego prawdopodobnie zapadnie decyzja ws. subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Partii Jarosława Kaczyńskiego grozi utrata 75 proc. z blisko 26-milionowej rocznej subwencji. Wątpliwości budzą m.in. wykorzystywanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości oraz pikniki 800 plus, organizowane w czasie kampanii wyborczej.

Portal Money.pl ustalił, że PKW doliczyła się na razie 3,6 mln zł nieprawidłowych wydatków poczynionych przez komitet wyborczy PiS. "To oznacza, że dotacja dla Prawa i Sprawiedliwości, stanowiąca jednorazowy zwrot kosztów kampanii, może zostać przycięta o niecałe 10,8 mln zł" – czytamy.

RCL, spot i pikniki MON

Do jakich działań wątpliwości ma mieć PKW? Portal pisze, że chodzi przede wszystkim o działania Krzysztofa Szczuckiego w RCL, raporty NASK, finansowanie spotów PiS z pieniędzy urzędu wojewódzkiego woj. warmińsko-mazurskiego, spot ministra Zbigniewa Ziobry promujący zmiany w Kodeksie karnym, pikniki MON w Uniejowie i Zawichoście czy spacer nordic walking z Jadwigą Emilewicz ufundowany przez Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefę Ekonomiczną.

"Wydarzenia te miały być zakwalifikowane jako nieuprawnione korzyści, które odniósł komitet wyborczy" – czytamy.

Nawet jeżeli PiS straci 10,8 mln zł, to nadal powinno uzyskać niemal 27 mln zł z planowanej dotacji.

Błaszczak: Uderzenie w PiS ma na celu zniszczenie opozycji

W sądnym dla siebie dniu głos zabrali posłowie PiS. – Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy inaczej traktowani niż inne podmioty działające na polskiej scenie politycznej, co jest skandalem – powiedział podczas briefingu w Sejmie Mariusz Błaszczak. Jak dodał, jest to nierówne traktowanie partii politycznych. To zaś – podkreślił – samo w sobie jest złamaniem prawa.

– A jeżeli do tego dodamy fakt, że mimo pozytywnego orzeczenia biegłego rewidenta, mimo pozytywnej opinii Krajowego Biura Wyborczego, wciąż stawiane są nam zarzuty, no to w tym wszystkim chodzi o to, żeby w Polsce skończyła się demokracja, żeby rządzący mogli utrzymać swą władzę nie poprzez kartę wyborczą, tylko poprzez właśnie zdominowanie polskiej sceny politycznej – mówił były szef MON.

Błaszczak wskazywał, że aby była demokracja, to oprócz rządzących musi być opozycja. – Uderzenie w Prawo i Sprawiedliwość ma na celu zniszczenie opozycji w naszym kraju – stwierdził. Zapowiedział też, że jeśli sprawozdanie finansowe zostanie odrzucone, partia będzie domagała się zadośćuczynienia. – Dlatego że te zarzuty, które nam stawiają rządzący, możemy postawić im i podczas konferencji prasowych mówiłem o szczegółach – podkreślił.

Czytaj też:
Jaki ujawnia, do kogo trafiały dotacje dla OSP. Na czele PSL i Bezpartyjni
Czytaj też:
Nieoficjalnie: Wiadomo, co z subwencją PiS. Tusk będzie rozczarowany?

Źródło: Money.pl
Czytaj także