W czwartek rano we Wrocławiu ponownie zebrał się sztab kryzysowy. W posiedzeniu wziął udział premier Donald Tusk oraz szefowi MSWiA i MON. Fala powodziowa dotarła do Wrocławia. Sytuacja w mieście jest stabilna, ale wciąż nie można stwierdzić, że stolica Dolnego Śląska jest bezpieczna.
– Rozumiem, że państwo nie jesteście w stanie przewidzieć z precyzją do 10, 20 cm stanu wody? – pytał Donald Tusk po odebraniu meldunku służb. Premier podkreślił, że aktualny stan wody we Wrocławiu różni się od prognozowanego. – Proszę, byśmy byli możliwie precyzyjni – zaznaczył. Szef rządu przestrzegł też przed "nieuzasadnioną euforią" w związku z nowymi prognozami.
– Różnica jest solidna. Jest inaczej, niż 8 godzin temu sądziliśmy – powiedział szef rządu. Według prognoz stan wody miał wynosić 600 cm, wyniósł jednak 630 cm.
Tusk: Nie jesteście w stanie tego przewidzieć?
– Co to oznacza w porównaniu do prognoz, z jakimi rozstawaliśmy się wczoraj wieczorem? One były trochę bardziej optymistyczne, niż stan faktyczny, jeśli chodzi o poziom wody i, jeśli dobrze rozumiem, ona ciągle jednak minimalnie, ale rośnie – dopytywał premier. – Nie chcę przesadnie drążyć, ale ja rozumiem, że państwo nie jesteście w stanie, i to na bardzo krótkim odcinku czasu i bez opadów, przewidzieć z precyzją do 10, 20 cm stanu wody? – mówił oburzony.
W odpowiedzi dyrektor IMGW Robert Czerniawski wyjaśnił, że przy tak licznych urządzeniach hydrotechnicznych, które niwelują pomiar, IMGW nie jest w stanie z wyprzedzeniem dobowym określić stanu wody z taką dokładnością, jak na innych stanowiskach, np. w Opolu i Oławie.
– Notujemy już bardzo delikatny wzrost, to nie jest to, co notowaliśmy w nocy. Nasza prognoza jest w sumie najbardziej prawdopodobna ze wszystkich – podkreślił. Dodał, że obserwowany jest spadek wody we wszystkich stacjach powyżej Wrocławia.
– Wolałbym, żebyśmy wytrzymali nerwowo i starali się możliwie trafnie odgadywać ten trend, abyśmy wrocławian umieli precyzyjnie informować – podsumował premier.
Czytaj też:
Rząd z nową propozycją dla powodzian. Chodzi o podatkiCzytaj też:
Internauta zatrzymany przez policję. Powodem post na Facebooku o szabrownikach