– Śmierć w Warszawie młodego chłopaka, maturzysty, w 1983 roku to było coś, co dla mojego pokolenia jest tak naprawdę symbolem PRL – powiedział prezydent podczas krótkiego briefingu.
– Zniewolenie, kłamstwo i śmierć. Śmierć młodego człowieka, którą ówczesne władze komunistyczne na czele z gen. Jaruzelskim, generałem Kiszczakiem, przede wszystkim za wszelką cenę chciały zatrzeć, za wszelką cenę szukali winnych, ale nie tam, gdzie oni naprawdę byli, czyli przerzucali odpowiedzialność – dodał.
Andrzej Duda stwierdził, że "ci, którzy pamiętają tamte czasy, z cała pewnością mają w pamięci to obwinianie sanitariuszy, lekarzy o śmierć Grzegorza Przemyka". – Przecież wszyscy doskonale wiedzieli, że zginął pobity, zamordowany tutaj, na komisariacie milicji przez komunistycznych funkcjonariuszy – zaznaczył.
– Grzegorz, razem z kolegami, radosny po zdanej maturze, cieszył się, ale miał również świadomość tego, w jakim kraju żyje. I myślę, że właśnie dlatego zginął, że był człowiekiem świadomym i pewnie nie wahał się tego powiedzieć – oświadczył prezydent.
Na koniec podziękował wszystkim, którzy pamiętają o "bohaterach i młodych ludziach, którzy wtedy zginęli". – Tak jak nigdy nie zapomnimy o nich, tak nigdy nie zapomnimy też o odpowiedzialności komunistycznych zbrodniarzy – powiedział Andrzej Duda.